Edward owszem był uparty, ale ja jeszcze bardziej. Udowodnię tej tępej pale, że Bella nie jest mu obojętna.
Starałam się kontrolować swoje myśli, żeby nie mógł się dowiedzieć co planuje. Jasper czegoś się domyślał, ale znał mnie już na tyle długo, aby wiedzieć, że mnie się nic z głowy nie wybije jak już sobie coś do niej wbiję.
W dzień po wypadku pod szkołą zauważyłam iż Edward zniknął wieczorem z domu.
- Widziałeś Edwarda? - zapytałam Jaspera.
- Nie - odparł całując mnie po szyi. - Pewnie gdzieś się szwenda.
- No to zaraz zobaczymy gdzie - powiedziałam i przymknęłam oczy. - Jazz proszę przestań mnie rozpraszać - zajrzałam w przyszłość Edwarda. Biegł przez las do... domu Swanów.
On naprawdę myślał, że to przede mną ukryje? Oj koleś ma jutro przechlapane.
- Alice czemu masz w oczach taką żądze mordu? - zapytał Jasper.
- Bo jutro zamierzam zabić Edwarda - powiedziałam z uśmiechem.
- Jak chcesz to ci pomogę, ale to jutro - zamruczał podciągając mój podbródek do góry i całując mnie namiętnie.
*
Rano, gdy zeszłam na dół Edwarda jeszcze nie było. Oj nie wywinie mi się koleś, nie wywinie.
- Alice? - usłyszałam za sobą głos Jaspera.
- Tak? - odwróciłam się do niego przodem.
- Co ty tak właściwie kombinujesz?
- A nic.
- Kochanie ja zbyt dobrze cię znam - powiedział patrząc mi w oczy.
Westchnęłam.
- Wczoraj miałam wizję - rzekłam. - Isabella Swan będzie z Edwardem. Albo jako wampir albo jako człowiek. Tyle, że Edward nie chce się przyznać, że się w niej zakochał.
- Alice to jest niemożliwe by człowiek był z wampirem - powiedział Jazz, po chwili milczenia.
- A skąd wiesz? - zapytałam.
- Bo to tak jakby niedźwiedź chodził z zającem.
- W miłości niemożliwe staje się możliwe - odparłam. - A po za tym nikt nie mówi, że ona pozostanie człowiekiem.
- I tak nie zamierzasz się poddawać, prawda?
- Nie, nie zamierzam.
- Jak ja z tobą wytrzymuję? - westchnął.
- Ja też cię kocham skarbie - pocałowałam go w policzek.
- Ludzie nie na środku korytarza - jęknął Emmett.
- A ty i Rose to niby lepsi? - zadrwił Jazz.
- Oj cicho bądź - mruknął Emm.
Usłyszeliśmy trzask drzwi.
- Zguba się znalazła - rzekł Jasper.
- No to ja idę dokonać morderstwa - powiedziałam z uśmiechem., po czym zeszłam na dół. - Edward!
- Tak chochliku? - zapytał mój brat.
- Myślałeś, że się przede mną ukryjesz? - spytałam unosząc brew do góry.
- Ja? Przed tobą? - udał głupiego. - Nie, no przecież przed tobą nic się nie ukryje.
- No właśnie - potwierdziłam. - Więc czy mogłabyś mi powiedzieć co robiłeś dziś w nocy w domu Swanów?
- Nie, nie mógłbym ci powiedzieć.
-Ale ja i tak wiem - rzekłam. - Nie możesz żyć bez Belli.
- Alice... - zaczął, ale mu przerwałam.
- Przestań się migać bo ja i tak znam prawdę.
- Miałeś racje - powiedział nim znów zdążyłam mu przerwać. - Bella nie jest mi obojętna.
- Nie sądziłam, że nadejdzie dzień, w którym Edward Cullen przyzna mi rację - stwierdziłam.
- No widzisz. Cuda się zdarzają - uśmiechnął się, ale chwilę potem posmutniał. - Tyle, że to co ja mam zamiar zrobić to nie cud, ale szaleństwo.
- Chcesz ją zmienić czy pozostawić człowiekiem? - spytałam.
- Pozostawić człowiekiem - szepnął. - Nie mogę odebrać jej życia. Jeśli nie będzie chciała ze mną być chcę, żeby miała możliwość powrotu do normalnego życia.
- Edward, czemu od razu zakładasz czarny scenariusz?
- Czarny scenariusz byłby wtedy gdybym ją zabił.
- Uwierz mi. Miłość jest silniejsza niż pragnienie - szepnęłam.
- A jeśli ją skrzywdzę?
- Nie skrzywdzisz. Jestem tego pewna - ścisnęłam jego ramię. Uśmiechnął się do mnie życzliwie. Dopilnuję tego by oni byli szczęśliwi. Choćby nie wiem co.
- No to ja idę dokonać morderstwa - powiedziałam z uśmiechem., po czym zeszłam na dół. - Edward!
- Tak chochliku? - zapytał mój brat.
- Myślałeś, że się przede mną ukryjesz? - spytałam unosząc brew do góry.
- Ja? Przed tobą? - udał głupiego. - Nie, no przecież przed tobą nic się nie ukryje.
- No właśnie - potwierdziłam. - Więc czy mogłabyś mi powiedzieć co robiłeś dziś w nocy w domu Swanów?
- Nie, nie mógłbym ci powiedzieć.
-Ale ja i tak wiem - rzekłam. - Nie możesz żyć bez Belli.
- Alice... - zaczął, ale mu przerwałam.
- Przestań się migać bo ja i tak znam prawdę.
- Miałeś racje - powiedział nim znów zdążyłam mu przerwać. - Bella nie jest mi obojętna.
- Nie sądziłam, że nadejdzie dzień, w którym Edward Cullen przyzna mi rację - stwierdziłam.
- No widzisz. Cuda się zdarzają - uśmiechnął się, ale chwilę potem posmutniał. - Tyle, że to co ja mam zamiar zrobić to nie cud, ale szaleństwo.
- Chcesz ją zmienić czy pozostawić człowiekiem? - spytałam.
- Pozostawić człowiekiem - szepnął. - Nie mogę odebrać jej życia. Jeśli nie będzie chciała ze mną być chcę, żeby miała możliwość powrotu do normalnego życia.
- Edward, czemu od razu zakładasz czarny scenariusz?
- Czarny scenariusz byłby wtedy gdybym ją zabił.
- Uwierz mi. Miłość jest silniejsza niż pragnienie - szepnęłam.
- A jeśli ją skrzywdzę?
- Nie skrzywdzisz. Jestem tego pewna - ścisnęłam jego ramię. Uśmiechnął się do mnie życzliwie. Dopilnuję tego by oni byli szczęśliwi. Choćby nie wiem co.
*
Od wypadku minął miesiąc, a Edward wciąż nie wyznał Belli co do niej czuje. Ludzie no ileż można?! Nie był nieśmiały. Wręcz przeciwnie, więc dlaczego nie chciał wyznać uczuć? Pytałam go już o to kilkakrotnie, ale on cały czas odpowiadał, że nie wie czy to dobry pomysł. O perypetiach Belli i Edwarda wiedziałam tylko ja. Obiecałam mu, że nikomu nie powiem dopóki on sam nie podejmie takiej decyzji.
Jednak nie samym życiem Edwarda żyłam. Zbliżał się bal u nas w szkole. Jasper zaproponował mi abyśmy tego dnia wybrali się gdzieś razem. Wiedziałam, że nie ma ochoty iść na szkolny bal. Jemu z nas wszystkich było najtrudniej. On najdłużej żywił się ludzką krwią. Chciałam jakoś ułatwić mu życie, więc zgodziłam się na wyjście sam na sam. Po za tym ostatnio mieliśmy dla siebie bardzo mało czasu.
- Ja prowadzę! - zawołałam kiedy jechaliśmy w poniedziałek do szkoły.
- A po moim trupie! - zawołał Edward.
- Mogę ci to załatwić - zaśmiał się Emmett.
- Czy wy chociaż raz moglibyście wyjść z domu bez kłótni? - zapytała Esme.
- Nie - odparliśmy wszyscy na raz.
- Cóż za zgodność - zaśmiała się brunetka.
- Dobra, dość tego - powiedziałam. - Chodźcie.
- Boże Jazz, jak ty z nią wytrzymujesz? - jęknął Emm.
- Ja sam nie wiem - odparł mój ukochany.
- Ej! - zawołałam.
- Nie gniewaj się kochanie - pocałował mnie lekko w policzek.
- Słuchacie wy naprawdę powinniście się zbierać - rzekła Esme.
- Dobra już dobra - zgodziliśmy się.
Wsiedliśmy do samochodu. Droga do szkoły minęła nam w miarę spokojnie. Pod szkołą rozeszliśmy się do swoich klas. Edward jak zwykle zaczął się rozglądać.
- Pewnie jest już w klasie - szepnęłam.
Nie musiałam nawet schylać się do jego ucha. I tak słyszeliśmy się doskonale.
- Alice, czy ty naprawdę za każdym razem musisz mówić to samo?
- Owszem muszę.
- Lubisz mnie drażnić co nie?
- Bardzo - odparłam z uśmiechem.
- Ja kiedyś z tobą oszaleję.
- Ty już oszalałeś.
- I kto to mówi?
- Ja. Alice Cullen.
- Ty. Alice Cullen. Narwany chochlik.
- Dobra nie gadaj tyle tylko chodź na lekcje.
Siedziałam w klasie nie słuchając uważnie, robiąc tylko notatki i nie myśląc za wiele o tym co piszę. I tak wszystko to już wiem.Grunt to chodzić całe życie do szkoły średniej.
"Obserwowałam" Isebellę. Mike Newton zaprosił ją na bal, ale ona wykręciła się, że tego dnia jedzie do Seatle. Potem swoje zaproszenie ponowił Eric Yorkie, ale też dostał kosza.
- Edward? - "odezwałam się" w myślach.
- Tak?
- A może zabrałbyś Bellę na bal?
- Porąbało cię? - zapytał.
- Nie, a co?
- Chcesz żebym zabrał Bellę na bal.
- I to daje cie powód do tego by sądzić, że oszalałam?
- Owszem. Nie pójdę z nią na bal.
- Czemu?
- Alice ja nadal nie wiem co ja mam z tym zrobić?
- Wziąć się przede wszystkim w garść, bp tą dziewczynę w końcu ktoś ci sprzątnie sprzed nosa.
- Może dla odmiany zaczniesz słychać na lekcji?
- Nie, nie zacznę.
Do końca lekcji zastanawiałam się jak przekonać Edwarda do tego by wziął się w garść i zaprosił Bellę na bal lub gdzieś indziej. Niestety mój brat jest okrutnie uparty. Po lekcjach siedzieliśmy już w samochodzie, a ja nadal myślałam (Edward prowadził). Nagle samochód zatrzymał się blokując podjazd.
- Co ty wyrabiasz? - syknęła Rosalie.
- Mały postój - Edwrad uśmiechnął się, a ja zobaczyłam dlaczego.
Taylor Crowley stał przed autem Belli i próbował zaprosić ją na bal. Swan odmówiła mu.
"Ktoś tu jest zazdrosny..." zaśmiałam się w myślach. Edward zgromił mnie wzrokiem, ale na jego twarzy dostrzegłam ledwie zauważalny uśmiech.
- Nie - odparliśmy wszyscy na raz.
- Cóż za zgodność - zaśmiała się brunetka.
- Dobra, dość tego - powiedziałam. - Chodźcie.
- Boże Jazz, jak ty z nią wytrzymujesz? - jęknął Emm.
- Ja sam nie wiem - odparł mój ukochany.
- Ej! - zawołałam.
- Nie gniewaj się kochanie - pocałował mnie lekko w policzek.
- Słuchacie wy naprawdę powinniście się zbierać - rzekła Esme.
- Dobra już dobra - zgodziliśmy się.
Wsiedliśmy do samochodu. Droga do szkoły minęła nam w miarę spokojnie. Pod szkołą rozeszliśmy się do swoich klas. Edward jak zwykle zaczął się rozglądać.
- Pewnie jest już w klasie - szepnęłam.
Nie musiałam nawet schylać się do jego ucha. I tak słyszeliśmy się doskonale.
- Alice, czy ty naprawdę za każdym razem musisz mówić to samo?
- Owszem muszę.
- Lubisz mnie drażnić co nie?
- Bardzo - odparłam z uśmiechem.
- Ja kiedyś z tobą oszaleję.
- Ty już oszalałeś.
- I kto to mówi?
- Ja. Alice Cullen.
- Ty. Alice Cullen. Narwany chochlik.
- Dobra nie gadaj tyle tylko chodź na lekcje.
Siedziałam w klasie nie słuchając uważnie, robiąc tylko notatki i nie myśląc za wiele o tym co piszę. I tak wszystko to już wiem.Grunt to chodzić całe życie do szkoły średniej.
"Obserwowałam" Isebellę. Mike Newton zaprosił ją na bal, ale ona wykręciła się, że tego dnia jedzie do Seatle. Potem swoje zaproszenie ponowił Eric Yorkie, ale też dostał kosza.
- Edward? - "odezwałam się" w myślach.
- Tak?
- A może zabrałbyś Bellę na bal?
- Porąbało cię? - zapytał.
- Nie, a co?
- Chcesz żebym zabrał Bellę na bal.
- I to daje cie powód do tego by sądzić, że oszalałam?
- Owszem. Nie pójdę z nią na bal.
- Czemu?
- Alice ja nadal nie wiem co ja mam z tym zrobić?
- Wziąć się przede wszystkim w garść, bp tą dziewczynę w końcu ktoś ci sprzątnie sprzed nosa.
- Może dla odmiany zaczniesz słychać na lekcji?
- Nie, nie zacznę.
Do końca lekcji zastanawiałam się jak przekonać Edwarda do tego by wziął się w garść i zaprosił Bellę na bal lub gdzieś indziej. Niestety mój brat jest okrutnie uparty. Po lekcjach siedzieliśmy już w samochodzie, a ja nadal myślałam (Edward prowadził). Nagle samochód zatrzymał się blokując podjazd.
- Co ty wyrabiasz? - syknęła Rosalie.
- Mały postój - Edwrad uśmiechnął się, a ja zobaczyłam dlaczego.
Taylor Crowley stał przed autem Belli i próbował zaprosić ją na bal. Swan odmówiła mu.
"Ktoś tu jest zazdrosny..." zaśmiałam się w myślach. Edward zgromił mnie wzrokiem, ale na jego twarzy dostrzegłam ledwie zauważalny uśmiech.
*************************
Kochani nawet nie wiecie jak dobrze jest tu wrócić po tak długiej nieobecności. Mam nadzieję, że rozdział będzie Wam się podobał. Tak jak pisałam wcześniej w ogłoszeniu, prowadzę teraz drugiego bloga, dlatego rozdziały będą wstawiane co mniej więcej dwa tygodnie. Ten chciałam dodać szybciej no bo chciałam już oficjalnie wrócić. Polecam też blogi, które możecie znaleźć na stronie głównej. Tak więc pozdrawiam i do napisania! ~Dorcas
Awww <3 Takie słodkie są te kłótnie Edzia i Alice :3 I dzięki tobie zaczynam coraz bardziej lubić Jaspera. "To jakby niedźwiedź chodził z zającem" haha ! Takiego porównania to bym w życiu nie wymyśliła, a uwierz powymyślałam ich już dosyć tyle (mam dwóch braci, których jakoś wkurzać trzeba ;) ) Także jak sama widzisz jestem na bieżąco i czekam na nowe rozdziały. Weny :*
OdpowiedzUsuńKłótnie te wzoruje na sobie i swoim rodzeństwie. Cieszę się, że Ci się podobało.
UsuńHejo! :3
OdpowiedzUsuńKochana! Jak ja się z Tobą zgadzam! Jak to wspaniale wrócić tutaj po tak długiej nieobecności! Naprawdę! Ja tak stęskniłam się za tym blogiem! A to jest jeden z moich ulubionych! Nie wiem, czy wspominałam o tym, ale zanim byłam na bieżąco, to przeczytanie zaległych notek, a było ich... Na pewno jakieś 60, to za długo mi nie zajęło, a czytałam to wszystko jednym tchem! No, z przerwami xD Ale nie wspominałam chyba, ale komentowałam niektóre notki. Niesyty nie pamiętam już które :/
Ale wracając do tematu! Rozdział jak zawsze wspaniały! Tak mi brakowało tych wszystkich notek! Kochana! ♡ W końcu powróciłam do świata kochanej Alice! Chyba o tym nie mówiłam, ale to jest moja ulubiona bohaterka z całej sagi :D Baaardzo ją kocham! *♡*
Ach! Edward wciąż nie chce się przyznać, że coś czuje do Belli! Haha! Alice go przyłapała na gorącym uczynku! :D Jak powiedziała, że go zabije, to już to sobie wyobrażałam! Naprawdę! Alice taka mała, a Edward taki duży! :D
Jejku! Skąd ja znam te wszystkie kłótnie? Ja z rodzeństwem mam tak samo i za to ich kocham ♡ I ja prosiłabym o więcej takich scen! :3
Ciekawi mnie, czy Edzio zaprosi Bellę na ten bal. W końcu jest to Twoje opowiadanie i jak zauważyłam, to nie do końca wszystko jest zgodne ze "Zmierzchem". Ale to i nawet lepiej. Nie będziemy z góry wszystkiego wiedzieli :D
To czekam kochana na nn! Potopu weny twórczej życzę! Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***
madziula0909
Dziękuję :D
UsuńA co do zmiany kanonu... to pożyjemy zobaczymy.
Jezu tak się cieszę że wróciłaś rozdział świetny przyczepiłabym się tylko do tego że za dużo jest tu o Belli za mało o Alice ale świetnie ! Tak się cieszę że wróciłaś wiedziałam że zmądrzejesz !
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńI w obiecuję, że w kolejnej notce będzie więcej Alice.
Trochę mało mi Alice ale widzę że się przyłożyłaś :)
OdpowiedzUsuńCudny rozdział..A to porównanie "To jakby niedźwiedź chodził z zającem"-padłam i nie mogłam się podnieść. Skąd ty je bierzesz?
Czekam na kolejny...
Pozdrawiam Rose
Dziękuję!
UsuńZajebisty szablon, rozdział cudowny!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dzisiejszy komentarz jest taki krótki, ale muszę jeszcze wiele rzeczy zrobić..
Serdecznie pozdrawiam,
Aleksandra :*
Ps. Zapraszam do siebie: http://thetwilightsaga-forever.blogspot.com
Dziękuję :D
OdpowiedzUsuńŁał super rozdział!
OdpowiedzUsuńEdward i Alice jak się fajnie kłócą haha :D xD
Chyba dzięki Twojemu blogowi zaczynam coraz bardziej lubić Jaspera :D
Pozdrawiam i życzę weny :*
Dziękuję :D
Usuń