sobota, 15 listopada 2014

Rozdział 65 : Plan Alice

- Alice co ty kombinujesz? - zapytał Jasper patrząc na mnie podejrzliwie.
- Zobaczysz - powiedziałam. A teraz chodź - zaczęłam ciągnąc go w stronę drzwi, ale złapał mnie z rękę po czym przygwoździł do ściany.
- Nie pójdę z tobą dopóki nie powiesz mi co kombinujesz - rzekł.
- Nie ufasz mi? - spytałam lekko urażona.
Ujął moją twarz w dłonie.
- Ufam, ale boję się bo nie sądzę by Maria się poddała. Podejrzewam, że ciągle nas szuka. Dlatego głupotą byłoby włóczyć się nie wiadomo gdzie o tej porze. Dlatego proszę powiedz mi co kombinujesz.
Westchnęłam.
- Chodzi o Sharon - zaczęłam. - Myślę, że coś przede mną ukrywa. Właściwie to jestem pewna, że coś ukrywa i to nie tylko przede mną bo widziałam się dzisiaj z Julie i ona też coś zauważyła.
- No dobra, ale co to ma do tego, że chcesz gdzieś iść? - drążył Jasper.
- Wysnułyśmy z Julie pewną teorię.
- Wysnułyście... - Jazz uniósł śmiesznie jedną brew.
- Uważamy, że Sharon i Ian są parą - powiedziałam.
- Sharon i Ian są.... czekaj co? - zachowywał się tak jakby dopiero po jakimś czasie to do niego dotarło.
- Są parą i nikomu o tym nie mówią - wyjaśniłam.
- Skąd to wiesz? - spytał.
- Julie powiedziała, że Sharon znika gdzieś na długie godziny, a czasem nawet nie wraca na noc. Zawsze towarzyszy jej przy tym Ian.
- To czy Julie nie może wprost zapytać Shar o co chodzi?
- Faceci... - pokręciłam głową z dezaprobatą. - Jeśli ona utrzymuje ten związek w sekrecie to chyba jasne, że by skłamała. Powiedziała, że wszystko jest w porządku i tyle. Dlatego nie warto pytać.
- W takim razie co planujesz? - zapytał.
- Zamierzam ich poszukać i nakryć na gorącym uczynku - wzruszyłam ramionami.
- Oszalałaś czy jak?
- Och skarbie znasz mnie już tyle czasu, a dopiero teraz zauważyłeś, że jestem szalona? - zaśmiałam się dźwięcznie.
- Zauważyłem to już kiedy zostałaś się zostać moją dziewczyną, ale nie o tym rozmawiamy. Chcesz ich szukać po całej Ottawie tylko po to żeby zobaczyć jak się całują albo co tam jeszcze?
- Po pierwsze. Owszem zamierzam ich szukać po całej Ottawie, a po drugie będę ich szukać po to żeby Sharon nie mogła zaprzeczyć.
- Julie o tym wie?
- Nie. Nie chcę mi się do niej iść, a wcześniej jej powiedzieć nie mogłam bo plan wymyśliłam dopiero godzinę temu.
- To jest kompletnie szalone. Kompletnie - skwitował.
- Jak nie chcesz iść to pójdę sama.
- Zapomnij. Nie darowałbym sobie gdyby coś ci się stało.
- W takim razie czy mógłbyś mnie przepuścić? - spytałam wskazując na jego ramiona nad moją głową wsparte na ścianie tuż za mną. - Nie żeby mi to przeszkadzało, ale naprawdę chciałabym już pójść.
- Jak dostanę buziaka to się odsunę - powiedział.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w usta. Długo.
- Teraz mnie przepuścisz? - spytałam.
Roześmiał się i odsunął.
- W takim razie chodź - skierowałam się w stronę okna.
Jasper popatrzył na mnie pytająco.
- Mam nadzieję, że Edward nie skupiał się za bardzo na moich myślach, ale jeśli tak to wolę żeby nas nie zatrzymywał - wyjaśniłam.
- Nie sądzę żeby nas słuchał.
- Tak czy siak idziemy przez okno - powiedziałam. Po czym otworzyłam wcześniej wymienioną część wyposażenia pokoju i wyskoczyłam. Jazz skoczył za raz za mną. 

*

Biegliśmy kilka godzin. Przeszukaliśmy pół miasta, a Sharon i Iana jak nie było tak nie ma. Nie zamierzałam się jednak poddać. Wiedziałam, że jakoś ich znajdę.
- Alice jesteś pewna, że to jest dobry pomysł? - zapytał Jasper.
- Tak. Jestem tego stuprocentowo pewna - odpowiedziałam uparcie.
Jazz przez ostatnią godzinę namawiał mnie żebyśmy zwrócili. Nie w moim stylu jest się poddawać.
- Alice... - zaczął mój ukochany, ale przerwałam mu.
- Nie poddam się Jasper! - syknęłam.
- Nie o to mi chodzi.
- To o co?
- Ja ich czuję. Sharon i Iana. - wzięłam głęboki oddech. 
- Rzeczywiście - wykrzyknęłam. Bez słowa puściłam się biegiem w tamtą stronę. Byliśmy coraz bliżej. Aż nagle nawiedziła mnie wizja jak moja przyjaciółka oddala się.
- O tym nie pomyślałam - stwierdziłam.
- O czym nie pomyślałaś? - spytał Jazz.
- O tym, że jak oni nas wyczują to zaczną uciekać.
- No tak - Jasper klepną się w czoło. - To co teraz?
- Gonimy ich - powiedziałam. - Tyle, że po drzewach. - To rzekłszy skoczyłam na jedno z pobliskich drzew. Usłyszałam jak Jasper wzdycha i skacze za mną. Biegliśmy po gałęziach. Szybko dogoniliśmy naszych "zbiegów". Szliśmy z nimi praktycznie ramię w ramię. Oni nie wyczuwali naszej obecności. W końcu zatrzymali się na jakiejś polanie.
- Myślisz, że im uciekliśmy? - zapytał Ian.
- Chyba tak - odparła Sharon. - Powinnam się domyślić, że Alice w końcu zacznie mnie szpiegować.
- Oj powinnaś - powiedziałam zeskakując z gałęzi drzewa.

******************

I kolejna niespodzianka! Notka wcześniej niż się spodziewałam bo planowałam ją dopiero na jutro, ale nie wiem czy będę miała czas pisać, więc jest dzisiaj. Mam nadzieję, że będzie Wam się podobać. Pozdrawiam. ~Alice

7 komentarzy:

  1. Kurczę znowu jest zacofana. Ale notka super. Weny ~Dorcas Black

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ale jak zwykle kończysz tak że mam ochotę cię zaatakować. Jestem pewna co zrobi Sharon czy podda się i wyjawi prawdę czy też unikną tego tematu :)
    PS: Czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Udusze cie! Znowu nic nie wiem! Ciekawe czy okaże sie że Sharon i Ian są psychopatami i planują kogoś zabić :D. Albo może są szpiclami Marii. ;) Wrrr Nie będę mogła przez ciebie spać. Rozdział super. ~An

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny! Ale jak nie wyjaśnisz wszystkiego w następnym rozdziale to cie uduszę! ~Bella

    OdpowiedzUsuń
  5. Super! Ciekawa jestem jak Sharon wytłumaczy się z tego wszystkiego. Weny ~Violetta

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział! Nie mogę się doczekać następnego. ~Dorcas

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania :)