środa, 12 listopada 2014

Rozdział 64 : Sekret Sharon

Sama się zdziwiłam, że czas potrafi tak szybko lecieć. Przypomniałam sobie te chwile samotności w Biloxi i w Alabamie kiedy to marzyłam, aby czas przemijał szybciej. Wygląda na to, że jak się na coś czeka to wszystko tym bardziej się dłuży.
W każdym razie znajomi Jaspera byli już u nas od prawie dwóch miesięcy. Spędzaliśmy razem mnóstwo czasu. Ian zaczął przestawiać się na wegetariańską dietę. Petera i Charlotte nie udało nam się niestety "nawrócić". Pomimo tego świetnie się dogadywaliśmy.
Ja miałam jednak problem, który stawał się coraz poważniejszy. Edward wyłapawszy go z moich myśli powiedział, że mam paranoję, ale ja i tak wiem swoje. Dlatego dzisiaj po lekcjach poszłam do gabinetu sekretarki.
- Cześć Sharon - przywitałam się.
- Hej - Wolf rozpromieniła się na mój widok. - Co to się stało, że dziś bez Jaspera?
- Czeka na mnie na parkingu - wyjaśniłam. - Zresztą przyszłam tylko na chwilę. Chciałam zapytać czy nie wybrałabyś się ze mną na zakupy jak skończysz pracę. Od czasu tego feralnego wieczoru z nowo narodzonymi nie byłyśmy razem w sklepie.
Sharon zmieszała się.
- Eee... Tylko wiesz... ja mam na dzisiaj plany, ale może Julie z tobą pójdzie - odpowiedziała jąkając się.
- To nie wychodzisz z Julie? - zapytałam niby to od niechcenia.
- Ekhm... Nie - nie wiadomo dlaczego spuściła wzrok.
- No dobra to ja już pójdę - rzekłam trochę chłodno i wyszłam z pomieszczenia.
Tak było praktycznie codziennie od dwóch miesięcy. Proponowałam Sharon żebyśmy gdzieś wyszły, a ona zawsze miała jakieś plany. Nigdy nie mówiła z kim idzie. W jej przyszłości nie bardzo mogłam cokolwiek zobaczyć i zaczynałam myśleć, że ona po prostu wie jak mnie przechytrzyć. Nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się przy samochodzie.
- Mówiłem ci, że bez sensu jest do niej iść - skwitował Edward.
- Zamknął byś się już bo zaczynasz mi działać na nerwy - warknęłam.
- Oj, co tak ostro księżniczko? - zapytał Jasper.
- Sam jesteś księżniczka! - odgryzłam się. - Wiecie co? Wracam dziś na piechotę. - powiedziałam i zaczęłam iść stronę wyjścia z parkingu.
- Alice daj spokój - powiedział Jazz łapiąc mnie za rękę. - Ja tylko żartowałem.
- Nie mam ochoty na żarty - wyrwałam się z jego uścisku i zaczęłam iść. - Nie waż się za mną iść! - krzyknęłam jeszcze do Jaspera kiedy zobaczyłam w wizji co zamierza zrobić.

*

Szłam rozmyślając. Sharon coś przede mną ukrywała, a ja nie miałam pojęcia co to może być. Dlaczego nie chciała mi o tym powiedzieć (cokolwiek by to było). 
- Podwieźć się gdzieś może? - usłyszałam za sobą znajomy głos. Odwróciłam się i zobaczyłam Julie. Miałam ochotę stuknąć się w czoło. Czemu ja jej wcześniej o to nie zapytałam!?
- Jasne - opowiedziałam i wsiadłam do jej auta.
- Mogę zapytać czemu nie jechałaś z resztą Cullenów tylko szłaś sama w deszczu?
- Pokłóciłam się z Edwardem i Jasperem - odparłam.
- A można wiedzieć o co?
- Dłuższa historia - ucięłam. - Julie? Mogę cię o coś zapytać?
- Oczywiście, że tak złotko - Morgan uśmiechnęła się.
- Według mnie Sharon coś ukrywa - powiedziałam.
 Julie westchnęła.
- Nie tylko ty to zauważyłaś - powiedziała. - Od jakiegoś czasu widzę, że coś jest nie tak. Znika z domu, czasem nie wraca na noc. Ale ja się domyślam co jest grane.  
- Co? - zapytałam.
- Razem z nią znika ten cały Ian - rzekła. 
- Myślisz, że oni... Są razem? 
- Nie wiem. Z jednej strony gdyby tak było to dlaczego Sharon miałaby to przed nami ukrywać, ale z drugiej to jak inaczej to wszystko wyjaśnić?
Milczałam. Na to nie wpadłam. Podczas naszego spotkania Shar i Ian rzeczywiście wyglądali na zainteresowanych sobą, ale dlaczego do jasnej ciasnej mieli się z tym ukrywać? 
Nim się zorientowałam byłam już pod domem. Pożegnałam się z Julie, podziękowałam za podwózkę i weszłam do domu. Esme nie było, a Carlisle był w pracy więc nie odezwawszy się ani słowem poszłam na górę. Siedziałam sama do wieczora. Odrobiłam lekcje i ułożyłam w głowie pewien plan. Potrzebowałam tylko pomocy Jaspera. Wiedziałam, że on zrozumie mnie najlepiej. A jak tak na niego naskoczyłam! Miałam zły humor i wyżyłam się na nim. To było nie fair. Jakby czytając w moich myślach w pokoju zjawił się Jazz. 
- Przepraszam - powiedzieliśmy jednocześnie po czym wybuchliśmy śmiechem. Nie minęła sekunda, a znalazłam się w ramionach mojego męża.
- Przepraszam, że byłam taka okropna - powiedziałam.
- Przepraszam, że tak cię drażniłem - odparł i wpił się w moje usta. Z przyjemnością odwzajemniłam pocałunek. Jednak kiedy poczułam jak wargi Jazza zjeżdżają do mojej szyi odepchnęłam go leciutko.
- Musisz trochę zaczekać kochanie - powiedziałam.
- Dlaczego? - jęknął.
- Bo mam coś do załatwienia,a ty musisz mi w tym pomóc.

*************************

Mała niespodzianka kochani. Notka wcześniej niż się spodziewałam. Mam nadzieję, że będzie Wam się podobać. Pozdrawiam Was gorąco. Zaszła też mała zmiana w "Bohaterach". ~Alice

7 komentarzy:

  1. Zabije cie! I w koncu i tak nic sie nie wyjasniło! Ale rozdział super. Szczególnie końcówka. ;) Weny ~ An

    OdpowiedzUsuń
  2. Dalej nic nie wyjaśniłaś! Ale rozdział super! Czekam na wyjaśnienie....:)

    OdpowiedzUsuń
  3. I kolejna tajemnica! Ja cię uduszę. ale rozdział super. Weny ~Dorcas

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział. I fajnie, że wcześniej. Weny ~Viola

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny, tylko błagam nie trzymaj nas w niepewności zbyt długo. ~Dorcas Black

    OdpowiedzUsuń
  6. Widać, że nie tylko ja jestem opóźniona. Rozdział super. ~Bella

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania :)