piątek, 7 listopada 2014

Rozdział 63 : Nowa znajomość

- Eee... przepraszam, ale nic z tego nie rozumiem - przyznałam. - I czy mógłbyś proszę pomóc Sharon bo wygląda jakby miała zaraz oszaleć.
Spojrzał w stronę Shar, która wciąż przerażona stała w jednym miejscu. Edward podszedł do niej i objął ją ramieniem. Chwilę potem zaczęła wyglądać na spokojniejszą. To pewnie dzięki szachrajstwom Jazza.
- To nie jest zbyt skomplikowane skarbie - zwrócił się do mnie. - To jest Ian Delaroza - wskazał na wysokiego bruneta. - To Peter - wskazał na odrobinę niższego chłopaka o jasnych włosach mniej więcej w jego wieku. - A to Charlotte - wskazał na drobną dziewczynę o krótkich jasnych włosach i lekko zawziętym wyrazie twarzy.
- Może powinniśmy wyjaśnić co tu robimy? - zaproponował Edward.
Jasper zmroził go spojrzeniem, ale westchnął i zaczął mówić.
- Byliśmy w lesie. Nagle pojawili się Ian, Peter i Charlotte. Ian do tej pory był w wojsku Marii, odszedł jakiś czas temu. Jednak zdążył się dowiedzieć kilku rzeczy. Między innymi tej, że Maria chce mnie znaleźć. Wysłała kilku nowo narodzonych, żeby mnie znaleźli, ale powiedziała, że najpierw mają zabić wszystkich, którzy znajdą się w pobliżu mnie. Ian odnalazł Petera i Charlotte i razem przyszli, żeby mnie ostrzec, a ja wiedziałem, że mogą cię dopaść... Pobiegłem po Carlisle'a i razem wyruszyliśmy was szukać. Edward wyłapał myśli tych wampirów i podążyliśmy za nimi.
- Uratowaliście nam życie - odezwała się Sharon. - Dziękuję.
- E tam - Ian machnął ręką. - To nic takiego.
Przyjrzałam się mu uważanie patrzył na nią jakoś tak.... inaczej. Nie zastanawiałam się jednak nad tym dłużej.
- Chodźmy już do domu, dobrze? - poprosiłam.
- Carlisle i Emmett zabrali auto - powiedział Edward. - I myślę, że lepiej będzie jeśli na nich zaczekamy.
- Racja - przyznałam.
- A przez ten czas możesz nam powiedzieć coś o tych ślicznych pannach, które uratowaliśmy - powiedział Ian.
- Ja nie jestem panną! - oburzyłam się.
- Kochani to moja żona Alice Cullen - powiedział Jasper - A to przyjaciółka rodziny Sharon Wolf.
Sharon podała mu rękę, a on ją ujął i delikatnie pocałował.
- Miło mi panią poznać panno Wolf - rzekł szarmancko. - Proszę mówić mi Ian.
- Mnie również miło poznać, ale niech będzie po prostu Sharon - odparła moja przyjaciółka.
- Oczywiście - Delaroza uśmiechnął się uroczo.
Widać było jak na dłoni, że oboje są sobą oczarowani. Kto wie może będzie z tego jakiś romans...
- Dzięki za ratunek - odezwałam się.
- Daj spokój - to Charlotte zabrała głos. Chyba po raz pierwszy odkąd się tu zjawili. - To dla nas czysta przyjemność.
- Myślicie, że Maria się domyśli, że ci nowo narodzeni zginęli? - zapytała Shar.
- Na pewno - powiedział Peter. - Może pomyśli, że zasmakowali wolności i odeszli , ale na to są raczej nikłe szanse.
- Mamy zamiar zostać tu jeszcze jakiś czas - wtrącił Ian. - Więc jakby co to cię obronię - mrugnął do Wolf, na co ta się zaśmiała uroczo.
- Jak to możliwe, że nie zobaczyłaś tego ataku? - zagadnął mnie Edward.
Zastanowiłam się nad tym.
- W sumie to sama nie wiem - przyznałam. - Ostatnio byłam tak rozkojarzona, że przepuszczałam niektóre wizje, a po za tym nie zaglądałam nigdy w przyszłość Marii, więc to jeszcze gorzej, ale teraz obiecuję, że będę mieć się na baczności.
- Zaraz czegoś tu nie rozumiem - powiedział Ian.
- Właśnie, o czym wy mówicie? - wtrącił Peter.
- Potem wam wyjaśnimy - rzekł Edward. - Carlisle i Emmett wracają już z resztą.
- A ten skąd...? - zaczął Ian, ale Jasper mu przerwał.
- Edward ma rację później.
Nie minęły dwie sekundy, a w uliczce pojawił się nasz samochód.
- Sharon! - krzyknęła przerażona Julie i rzuciła się aby uściskać przyszywaną córkę.
- Nic wam nie jest? - zapytałam Esme i Rosalie.
- Nie, a wam? - spytała Esme.
Pokręciłam głową, a pani Cullen uściskała mnie mocno przez co musieliśmy wyglądać dość dziwnie bo Jazz wciąż trzymał mnie w ramionach i chyba nie zamierzał puścić.
- Dobra, ale ja chciałbym się dowiedzieć co tu się dzieję - rzekł Ian.
- Ja też - potwierdziła Rose.
- W takim razie wracajmy do domu - zarządził Carlisle. - Niech dziewczyny wezmą samochód, a my pobiegniemy.
- NIE!!! - zaprotestowałyśmy jednocześnie ja, Rosalie, Esme, Sharon i Charlotte. Julie było już chyba wszytko jedno.
- Ja idę z Jasperem - powiedziałam. Mój ukochany westchnął, ale chyba i tak nie zamierzał się ode mnie odkleić.
- Ja z Emmettem - dorzuciła Rose.
- Nie myśl, że puszczę cię gdzieś - wtrąciła Esme patrząc na Carlisle'a.
- Ty też lepiej tak nie myśl - Charlotte zwróciła się do Petera.
- W takim razie niech Carlisle, Esme i Julie jadą samochodem, a my pobiegniemy - rzekł Edward chcąc uniknąć dalszych kłótni.Wszyscy na to przystali.

*

Siedzieliśmy w salonie naszego domu i opowiadaliśmy Ianowi, Peterowi i Charlotte nasze historie. Ja i Jasper opowiedzieliśmy jak się poznaliśmy i o moim wcześniejszym życiu. Sharon i Julie również opowiedziały swoje historię. Zauważyłam, że Ian praktycznie przez cały czas przygląda się Shar. W końcu jednak nadszedł czas na opowiadanie historii naszych gości, więc musiałam się skupić, żeby jak najwięcej z tego zrozumieć. Peter i Charlotte nie mieli zbyt wiele do opowiedzenia. Bylo parę lat młodsi od Jazza i mieli podobną przeszłość co on. Ian był podobny. Jedne co go wyróżniało to to, że miał dar. Posiadał siłę "ponad wampirzą". Był silniejszy nawet od Emmetta czy jakiegokolwiek nowo narodzonego. To on walczył w mniejszej grupie z tymi świrami, którzy nas zaatakowali. Rozmawialiśmy jeszcze długo, a potem zaproponowaliśmy naszym gościom, aby zostali u nas. Peter i Charlotte się zgodzili, ale Ian wolał przyjąć propozycję Julie i zamieszkać u niej i Sharon, która wyglądała na naprawdę uszczęśliwioną z tego powodu.

********************

No i jest. Myślałam, że już nie skończę tego rozdziału, ale się udało. Mam nadzieję, że będzie Wam się podobać. Zajrzyjcie też do "Bohaterów". Pozdrawiam. ~Alice.

7 komentarzy:

  1. Super ;). Ian i Sharon.<3 życze sobie nowej notki. :-) Teraaz.~An

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny. Coś się szykuje... Ian i Sharon. Weny życzę. ~Dorcas

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny! Charakter Iana przypomina mi charakter Syriusza Blacka. Nonszalancki w stosunku do kobiet. Super. Weny ~Viola

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super! Rozdział genialny. Przepraszam, że usunęłam poprzedni komentarz, ale zorientowałam się, że popełniłam w nim wiele błędów. Weny ~Bella

    OdpowiedzUsuń
  6. Super! Nie spodziewałam się, że wstawisz coś wcześniej. Super. ~Dorcas Black

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania :)