- Carlisle miło cię znowu zobaczyć! - przywódca Volturi wydawał się być zachwycony tym spotkaniem. Głos miał dźwięczny tak jak każdy wampir. Dało się w nim wyczuć ciekawość. Jego skóra wydawała się być jakby posypana białym pyłem. Czerwone oczy wydawały się być jakieś zamglone.Wszystko to dziwnie kontrastowało z jego czarnymi włosami.
- Mnie również - odrzekł doktor. Jego głos wyrażał tylko i wyłącznie uprzejmość. Nie dał po sobie poznać zdenerwowania.
- Ach! Kogo to widzą moje oczy! - wykrzyknął Aro - Tanya, Kate i Irina! Tak myślałem, że się tu spotkamy. I Eleazar! - tym razem zwrócił głowę w stronę ciemnowłosego denalczyka.
- Witaj - odrzekł Eleazar.
- Ta urocza pani u twego boku to zapewne twoja partnerka, czy się nie mylę? - peleryniarz zwrócił swój ciekawski wzrok na Carmen.
- Nie mylisz się. To Carmen - odrzekł Eleazar równie uprzejmie jak wcześniej Carlisle.
Aro przebiegł wzrokiem po naszej grupce. Drgnęłam kiedy zatrzymał wzrok na miejscu, w którym stałam razem z Jasperem.
- Och... A więc to prawda - wyszeptał zwracając spojrzenie w stronę Carlisle'a I Esme- Przyjęliście kolejnych dwóch członków do swojej rodziny. Myślałem, że po tym jak stworzyłeś Emmetta nie zamierzasz więcej igrać z ludzkim losem Carlisle.Przynajmniej to wyłapałem z twoich myśli kiedy przybyliśmy tu poznać tego chłopca i śliczną pannę Hale, którą stworzyłeś wcześniej.
- Nie ja stworzyłem Alice i Jaspera. Zostali stworzeni przez inne wampiry, ale potem dołączyli się do nas - wyjaśnił doktor.
- I opuścili wcześniejsze zgromadzenia? - zdziwił się mężczyzna stojący z lewej strony Ara. W odróżnieniu od przywódcy mężczyzna ten włosy kompletnie białe. W jego głosie nie było ani krzty serdeczności. Bił od niego chłód. Minę miał poważną i skupioną. Odpowiedział mu ostatni z przywódców Volturi. Był jego kompletnym przeciwieństwem. Włosy miał ciemne i był podrobinę podobny do Ara tylko, że odrobinę straszy, ale to co przyciągnęło moją uwagę to to, że wydawał się być znudzony!
- Kajuszu przecież wiesz, że czasem tak jest. Klany czasem się rozpadają - nawet w jego głosie było słychać znudzenie.
- Ale w bardzo rzadkim przypadkach Marku - zaprotestował Kajusz.
- Moi drodzy przestańcie - skarcił ich Aro - Po prostu wysłucham opowieści naszych młodych przyjaciół. Może najpierw ty Alice. Panie mają pierwszeństwo - uśmiechnął się uroczo. Jasper drgnął, ale puścił mnie, a ja poszłam w kierunku Volturich czując na sobie spojrzenie nie tylko naszych włoskich gości, ale też moich przyjaciół. Starałam się wyglądać na pewną siebie, ale i na uprzejmą tak jak Cullenowie.
- Dzień dobry Aro - powiedziałam. Ucieszyłam się, że głos mi nie zadrżał.
- Witaj moja droga - odparł. - Na pewno wiesz jaki mam dar prawda?
- Tak - odpowiedziałam.
- W takim razie pozwolisz? - spytał wyciągając rękę. Nic nie odpowiedziałam tylko podałam mu dłoń. Ujął ją i przymknął oczy by móc się lepiej skupić. Nie byłam pewna ile to trwało. W końcu jednak Aro otworzył oczy. Widać było w nich coś czego się nie spodziewałam.
Zdumienie.
Zachwyt.
- Niesamowite - powiedział - Przez tysiące lat nie spotkałem się z niczym podobnym. Nie dość, że jej przeszłość taka tajemnicza to jeszcze zdołała przeżyć pierwsze lata jako nowo narodzona zupełnie sama. Wiedziała kiedy popełnia błędy, kiedy musi się przenosić, wiedziała co zrobić żeby ukryć przed ludźmi swoją odmienność. I jeszcze, a może przede wszystkim ten dar. Ten niesamowity dar z jakim nie spotkałem się póki żyję.
- Co ona potrafi? - zapytał niecierpliwie Kajusz.
- Widzi przyszłość - odparł Aro patrząc na mnie z szacunkiem jakiego się nie spodziewałam, ale wolałam jednak zachować pewną ostrożność. - Chciałbym poznać twojego męża - zwrócił się do mnie po czym popatrzył na Jaspera. Ten bez wahania podszedł do nas. Aro chwycił jego dłoń. Podobnie jak w swoim przypadku nie byłam do końca pewna, ile to trwało. Volturi puścił jednak rękę Jazza.
- Kolejny utalentowany - szepnął - Twój dar przypomina dar Marka i Chelsea. Marek jak wiesz czuje emocje między poszczególnymi osobami, a Chelsea wypływa na nie. Ty czujesz i kontrolujesz emocje. Ty i twoja urocza partnerka będziecie mile widziani w naszych szeregach. - Zatkało mnie. Chciał żebyśmy do niego dołączyli?
Jakieś z tych pytań musiało się odbić na mojej twarzy bo Aro rzekł :
- Moja kochana macie niesamowite dary. Do tego Jasper jest bardzo sprawny w walce i posiada wiedzę, która pomogła by nam rozwiązywać wiele spraw. Mógł by na przykład szkolić nas jak postępować z nowo narodzonymi przez co moglibyśmy poszerzać swoje szeregi co jakiś czas. pomoc w walce z armiami na południu też by nam się przydała. Co wy na to?
- Nie, ale dziękuję za propozycję - odparłam - Podzielam poglądy Carlisle. Chcę żyć wśród ludzi, a nie żywić się nimi.
- Ja także podziękuję - powiedział Jasper. - Myślę, że wolę zostać tu gdzie jestem.
- No cóż rozumiem - westchnął zawiedziony Aro. - W takim razie to chyba wszystko. Zależało nam na poznaniu nowych przyjaciół Carlisle'a, więc nie widzę powodu by przedłużać wizytę. Mamy dużo obowiązków w Volterze.
- Bylibyśmy wdzięczni gdybyście nie polowali tutaj - odezwała się Tanya. - Mogło by nam to pokomplikować życie.
- Ależ oczywiście, moja droga - zgodził się Aro, po czym zwrócił się do mnie i do Jaspera. - Szkoda, że nie wracacie z nami. Wielka szkoda. Ale cóż. Widać styl życia Carlisle'a przyciąga wiele talentów - spojrzał na Edwarda, a potem na mnie i Jazza. Minę miał bardzo zawiedzioną.
- Żegnajcie moi młodzi przyjaciele - powiedział Aro.
- Do widzenia Aro - rzekł Carlisle. Reszta (łącznie ze mną) popatrzyła jedynie na Volturich. Przywódca skinął głową i powrócił do szeregów. Na jakiś nieznany mi sygnał puścili się biegiem.
********************
Kochani to nareszcie ten rozdział. Konfrontacja z Volturi. Mam nadzieję, że będzie Wam się podobać. Zajrzyjcie też do "bohaterów". Pozdrawiam. ~Tini
Nareszcie! Konfrontacja z Volturi. Super! Super! I Jeszcze raz super! Pisz dalej. Weny ~Dorcas
OdpowiedzUsuńSuuuuuuuper! Brawa za pomysłowość. Tak myślałam, że Aro będzie chciał ją wcielić do swoich szeregów. ~Dor
OdpowiedzUsuńBoże kochana ja uwielbiam to twoje opowiadanie. Jets po prostu super. Połączyłaś romans z horrorem zupełnie jak S. Meyer. Rozdział super! ~Bells
OdpowiedzUsuńSuper! W końcu wyjaśnienie sytuacji. Konfrontacja była bardzo pasjonująca i pełna niebezpieczeństw. Weny ~Violetta
OdpowiedzUsuńSuper :). Trzyma w napięciu!
OdpowiedzUsuńŚwietny ten rozdział! Czekałam na niego w napięciu :)~An
OdpowiedzUsuń