Tym lepiej.
Gdyby ktoś mnie teraz zauważył jak nic wziąłby mnie za wariatkę, albo za osobę tak nadpobudliwą, że nie potrafi wysiedzieć w jednym miejscu. Miałam dla siebie jednak idealne usprawiedliwienie.
Miałam bardzo poważny dylemat, ale nie miałam zielonego pojęcia jak go rozwiązać.
PUK PUK PUK
Moje rozważania przerwało pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziałam. Do pokoju wszedł Edward.
- Hej - powiedział.
- Cześć - odpowiedziałam.
- Posłuchaj przychodzę do ciebie w takiej jednej sprawie - zaczął, ale wiedziałam co chce powiedzieć.
- Lepiej nic nie mów - warknęłam - nic nie rozumiesz.
- Przysłuchuje się twoim myślom od dwóch godzin i wyobraź sobie, że rozumiem bardzo dużo - odpowiedział nie wzruszony moją reakcją.
- No i co zamierzasz mi powiedzieć - spytałam z ironią w głosie.
- Po pierwsze to można oszaleć siedząc w twojej głowie.
- Nikt ci nie każe siedzieć w mojej głowie - burknęłam.
- Twoje myśli są i tak najciekawsze.
- Dobra mniejsza o to jakie są moje myśli. Miałeś mi chyba coś do powiedzenia.
- No tak.
- No to słucham.
- Uważam, że nie powinnaś się tym tak zadręczać i po prostu zapytać Carlisle'a wprost co o tym myśli. On i tak traktuje cię jak córkę więc niby dlaczego miałby się nie zgodzić.
- To czy się zgodzi czy nie to jest jedna strona medalu - przyznałam - gorzej jest z tym, że ja kompletnie nie wiem jak ja mam się go o to zapytać.
- To też wiem. I tego też nie rozumiem. Jak dziewczyna, która wpadła tu jak Filip z konopi witając się ze wszystkimi domownikami tak jak by ich znała, a teraz boi się zapytać o taką błahostkę!
- Śmiej się ile chcesz, ale ja wiem swoje - fuknęłam na niego.
- Alice posłuchaj mnie... - zaczął Edward, ale w tym momencie z dołu rozległ się głos Carlisle'a.
- Możecie na chwilę zejść na dół? - zawołał.
Westchnęłam.
- Chodź - powiedział stanowczo Edward i wyszedł z pokoju. Chcąc nie chcąc powlokłam się za nim.
Na dole czekali na nas już wszyscy Cullenowie. Najdziwniejszą rzeczą było dla mnie to, że nigdzie nie widać denalczyków.
- Chcieliśmy z wami o czymś porozmawiać - rzekł doktor.
- W takim razie słuchamy - powiedział Jasper. Ja już od kilku dni wiedziałam o czym Cullenowie chcą rozmawiać.
- Alice. Jasperze. Mam taką dość delikatną sprawę - zaczął Carlisle.
- No wykrztuś to w końcu z siebie - mruknęła Rosalie.
- Chodzi o to, że oprócz znajomych z Denali mam też wielu innych znajomych. Takich jak na przykład klany z Irlandi, Egiptu czy Amazonii. I ponieważ jesteście członkami naszej rodziny chciałbym ich z wami zapoznać. Idealna okazja na to nadarza się podczas waszego wesela. Tylko nie chciałem robić niczego bez waszej zgody. Dlatego postanowiłem, że muszę najpierw zapytać was o zdanie - Carlisle zrobił lekko pauzę, aby zobaczyć naszą reakcję.
- Czemu mielibyśmy mieć coś przeciwko? - zapytałam.
- Właśnie - podchwycił Jasper.
- Czyli rozumiem, że mogę rozesłać zaproszenia do tych wszystkich klanów? - upewniła się Rosalie.
- Tak - odpowiedzieliśmy jednocześnie ja i Jazz.
- No dobra czyli wszystko ustalone, tak? - zapytała Esme. Już otwierałam usta żeby potwierdzić, ale przerwał mi Edward.
- Jeszcze jedna rzecz - powiedział. Wszyscy na niego spojrzeli. Ja też.
Chociaż spojrzałam to za mało powiedziane.
Zmroziłam go wzrokiem.
"Co ty wyrabiasz?!" pomyślałam. Ale albo mnie nie słuchał albo kompletnie ignorował.
- Alice chciałaby coś powiedzieć Carlisle'owi. A właściwie to chciałaby się o coś zapytać - zakomunikował.
Miałam ochotę go udusić.
- W takim razie słucham Alice - powiedział doktor.
Kolejny raz zmroziłam Edwarda wzrokiem.
"Zemszczę się" pogroziłam w myślach nie koniecznie do niego, ale też do siebie.
- Chodzi o to... - zaczęłam.
- Tak? - zachęcił mnie Cullen.
Wzięłam głęboki oddech.
- Ja też chciałabym cię o coś prosić - wydukałam.
- Boże, Alice wyduś to w końcu z siebie - zniecierpliwił się Edward.
Kolejny głęboki oddech.
- Chciałabym żebyś w dniu mojego ślubu z Jasperem poprowadził mnie do ołtarza - wyrzuciłam jednym tchem. Nie miałam odwagi spojrzeć Carlisle'owi w oczy.
- Oczywiście, że bym mógł - dopiero jak to powiedział odważyłam się spojrzeć mu w oczy.
Uśmiechał się.
- Mówisz serio? - upewniłam się.
- Mówię jak najbardziej serio - rzekł doktor nadal uśmiechając się promiennie.
- Dziękuje - powiedziałam rzucając mu się na szyję.
- Nie ma za co maleńka - szepnął.
Puściłam go.
- Mówiłam, że ten ślub będzie zgodny z tradycją? - zapytała Rosalie patrząc na mnie tryumfalnie.
- Dobra, dobra niech będzie. Miałaś rację - przyznałam.
- Dobra, a teraz muszę porozmawiać z Jasperem - powiedziała Esme.
- Ze mną? - zdziwił się chłopak.
- Tak z tobą - rzekła kobieta.
- Dobrze... - Jasper miał dość nie pewno minę.
- Ja też mam zostać? - zapytałam.
- Nie, nie tylko Jazz - zaoponowała Esme.
Teraz to ja zrobiłam niepewną minę.
- Nie martw się wszystkiego się wkrótce dowiesz - uspokoiła mnie kobieta.
- Jasne - powiedziałam starając się ukryć sarkazm.
- Dobra chodźcie - powiedział Emmet. Najwyraźniej był we wszystko wtajemniczony. Z miny Rosalie, Edwarda i Carlisle'a wynikało, że oni także są wtajemniczeni.
"Właśnie muszę się na kimś odegrać" pomyślałam wrednie się uśmiechając.
******************
Kochani wybaczcie, że tyle czekaliście, ale jest tak gorąco, że nie jestem w stanie pisać. Marzę tylko o tym żeby wejść do lodówki. W każdym razie jakoś mi się udało to skończyć, ale nie mam pojęcia kiedy będzie kolejny. Może nie powinnam Was teraz o nic prosić, ale cóż chyba jednak zaryzykuje. Jeśli ktoś czyta mojego bloga i nie komentuje to zapraszam do tego żeby jednak komentować. Nawet krótki komentarz jest czasem ogromną inspiracją. Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam ~Tini
No to tak. Czytam twojego bloga od dawna, ale nigdy nie chciało mi się komentować (tak jak większości ludzi). Ale na twoją prośbę pokonałam swoje lenistwo i piszę. Nie przedłużając rozdział super. Nic dodać nic ująć ~Dorcas
OdpowiedzUsuńSuuuuper. :) Podobało mi się to że na początku nie było wiadomo co chodzi po głowie Alice. Pamiętaj również że ja jako jedna z niewielu czytam twojego bloga od samego początku i komentuje (prawie) wszystkie notki. :D~ pozdrawiam, Aniela
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńGenialny! Dobrze wiem co czujesz mnie też ten gorąc już wykańcza. ~Bella
OdpowiedzUsuńSuuuuuuper! Rozdział bardzo fajny. Z tego co widzę niedługo wesele. Weny ~Dorcas
OdpowiedzUsuńGenialny ;D
OdpowiedzUsuń