czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział 38 : Kobiecy sposób przygotowań

- Dobra kochani. Wszyscy zadomowienie więc przejdźmy teraz do najważniejszej sprawy -
 zakomunikowała Rosalie.
- Do sprawy waszego ślubu - dokończyła za nią Kate. Widać było, że chce się zrehabilitować za to, że podrywała niegdyś mojego (jeszcze wtedy) chłopaka.
- Właśnie - Esme podchwyciła temat.
- Podstawową sprawą jest kiedy chcecie się pobrać - oznajmiła Rose. Spojrzałam na Jaspera.
- Jak najszybciej - powiedziałam.
- Koniec lipca, co wy na to? - zapytała Tanya.
- Byłby wtedy równo miesiąc na przygotowania - wtrąciła Irina.
- Dajcie im może chwilę pomyśleć, co? - Carmen sprowadziła ich na ziemię.
- Mnie to pasuje - rzekłam, po czym zwróciłam się do Jaspera - co ty na to?
- Niech będzie. Dla ciebie zrobię wszystko - zgodził się bez mrugnięcia okiem.
- Doskonale. Czyli termin mamy ustalony - podsumowała Rosalie - teraz zostaje jeszcze milion innych spraw do załatwienia. Ale zaczniemy od tej najfajniejszej. Chłopaki wynocha! Mamy dużo spraw! To dzień tylko dla dziewczyn! - wszyscy spojrzeli na nią ze zdziwieniem.
- Rose przecież wiesz, że mężczyznom zawsze trzeba wszystko przetłumaczyć na ich język - wtrąciła zjadliwie Tanya patrząc na Edwarda.
- W tłumaczeniu na wasze : idźcie czymś się zająć bo mamy zamiar urządzić babskie pogaduchy - wytłumaczyła Irina. Wszyscy westchnęli głośno.
- Kobiety - mruknął Edward.
- Chodźcie na polowanie - usłyszałam jeszcze z dworu głos Emmeta.
- Cudownie - podsumowała Rosalie kiedy głosy na zewnątrz ucichły.
- Po co to wszystko? - zdziwiłam się.
- Ponieważ chcę ci pokazać projekty sukni ślubnej, a nie mam zamiaru żeby oni nam w tym przeszkadzali, a szczególnie Jasper - wyjaśniła Hale.
- Podobno jak pan młody zobaczy suknie ślubną swojej narzeczonej to para będzie miała pecha - dodała Tanya.
- Dobra już rozumiem - powiedziałam.
- W takim razie do roboty - ponagliła nas Esme. Rosalie przyniosła ze swojego pokoju wielki segregator.
- Tu są zdjęcia sukni ślubnych. Zbieram je cały czas - wyjaśniła widząc moje zdumione spojrzenie.
- Po co je zbierasz? - zainteresowałam się
- Co jakiś czas ja i Emmet powtarzamy ceremonię ślubu.
- To to jest konieczne?
- Nie, ale ja to lubię.
- Jasne.
- Dobra mniejsza o to. Rose pokaż te suknie - ponagliła córkę Esme.
- Och jasne - zreflektowała się dziewczyna.Usiadła obok mnie i otworzyła segregator. Moim oczom ukazały się śliczne bielusieńkie suknie.
- Która ci się podoba? - zapytała.
- Myślę, że warto by zacząć od tego w jakiej Alice będzie najlepiej wyglądać - wtrąciła Esme.
- Racja  - podchwyciła Tanya - Al jest szczupłą dziewczyną i nie w każda suknia będzie jej pasować.
- Myślę, że najładniej byłoby jej w takiej prostej. Bez zbędnych falbanek - skomentowała Kate.
- Chyba mam tu takie - Rosalie pokazała mi kilka projektów ślicznych prostych sukni. Jeden z nich spodobał mi się najbardziej. Była prosta i skromna, ale oryginalna. Sięgała samej ziemi (przynajmniej na modelce, która miała na sobie tę suknie, ale z drugiej strony nie była ona znowu wyższa ode mnie). Miała grube ramiączka wyszywane cekinami. Była naprawdę śliczna.
- Ta mi się podoba - pokazałam palcem na wybrany model - ale jest mały problem.
- Jaki? - zdziwiła się Rose.
- Musi być okropnie droga.
- I co z tego? - Rosalie nie widziała problemu.
- To z tego, że nie mam tyle kasy.
- Ale my mamy.
- Już kupiliście mi auto.
- Alice to są teraz też twoje pieniądze - wtrąciła się Esme.
- Ale głupio się czuje.
- Rozumiem cię. Też tak na początku miałam. Ale potem zrozumiałam, że jesteśmy rodziną i wszystko co należy do Carlisle'a i Edwarda należy też do mnie - wytłumaczyła kobieta.
- No dobra - zgodziłam się z oporami.
- Świetnie. To jedziemy teraz do najbliższego salonu i ją zamawiamy - zakomenderowała Rose.
- Nie sądzisz, że warto by było jeszcze dobrać do tego jakiś welon, buty i kwiaty? - uspokoiła ją Irina.
- No tak zapomniałam - zreflektowała się dziewczyna. Wyszła na chwilę, żeby zaraz potem wrócić z kolejnym segregatorem tym razem mniejszym.
- Zobacz na to - powiedziała.
- Tyle ich tu! - zawołałam.
- To może poszukajmy klucza - zaproponowała Carmen.
- Klucza? - zdziwiłam się.
- Jakie kwiaty najbardziej lubisz? - zapytała Tanya.
- Róże - odparłam.
- A jaki jest twój ulubiony kolor? - drążyła Tanya. Zamyśliłam się.
- Niebieski.
- No i mamy. Szukamy takich kwiatów - Irina klasnęła w dłonie.
- Rosas azules* - skwitowała Carmen. Nie musiałam pytać o co chodzi bo Rosalie przekręciła kartki albumu na niebieskie kwiaty i w końcu odnalazła róże.
- Te mi się podobają - wskazałam na śliczny bukiecik z jasnych niebieskich róż z dodatkiem delikatnych perełek.
- Super. Czyli mamy już suknie i kwiaty już may. Jeszcze tylko welon i buty - podsumowała Hale.
- Gdzie ty znowu lecisz? - zapytałam ją widząc, że po raz kolejny wstaje, ale dziewczyna nie odpowiedziała tylko wybiegła z pokoju by z powrotem wrócić z dwoma kolejnymi segregatorami.
- Najpierw welon czy buty? - zapytała.
- Welon - odparłam. Podała mi jeden z segregatorów. Po paru minutach przeglądania wybrałam jeden. Prosty i krótki. Lekko pofalowany.
- Ten - pokazałam.
- Dobry wybór - Esme pokiwała głową.
- W takim razie teraz buty - powiedziałam, a Rose podała mi kolejny segregator. Tym razem wybór był trudniejszy. Dziewczyny próbowały mi coś doradzać. W końcu wybrałam jeden model. I wskazałam go. Były to urocze pantofle na wysokim obcasie ( Jasper był ode mnie dużo wyższy). Miały mały srebrny kwiatek na czubku.
- Super. Ale zapomniałyśmy o jeszcze jednej rzeczy - powiedziała Kate.
- O czym? - zapytałam.
- O zaproszeniach. Przecież trzeba wybrać ich wzór - wyjaśniła denalka.
- No tak - Rose walnęła się rękę w czoło i poleciała po kolejny (tym razem cienki) segregator.
- Wybieraj - powiedziała. Wybór nie był trudny. Chyba najprostszy ze wszystkich.
- Super. Teraz wystarczy to wszystko zamówić - powiedziała Tanya.
- Mam jeszcze jedno pytanie - powiedziałam.
- Mówiłyście, że zajmiecie się organizacją wesela. Ale to chyba nie będzie takie typowe wesele. No wiecie z jedzeniem...
- Właśnie, że będzie - zaprotestowała Rose - wszystko będzie tak jak trzeba.
- Nic się nie martw - uspokoiła mnie Esme. Pokiwałam głową. Wyszłyśmy z domu. Pojechałyśmy tylko ja, Rosalie i Carmen. Jechałyśmy samochodem Rosalie (ja nie miałam jeszcze prawa jazdy). Zamawianie wybranych rzeczy zajęło nam czas do wieczora. W końcu wróciłyśmy do domu.
- Gdzie wyście były? - zapytał Emmet. Chłopaki najwyraźniej zdążyli już wrócić. Opowiedziałyśmy gdzie byłyśmy.
- Kobiecy sposób przygotowań jest dziwny - skwitował Em. Jasper jedynie się do mnie uśmiechnął.

******************

Ze spraw ogólnych to mam dla Was tylko informacje, że w "Obrazach" są zdjęcia rzeczy do ślubu, które w tym rozdziale wybierała Alice. Po za tym wyjaśnię jeszcze hiszpański zwrot: 
*(wym. rozos azules) - niebieskie róże.
Czytajcie i komentujcie ~Tini

5 komentarzy:

  1. Jej znów pierwsza! Rozdział genialny. Przygotowania do ślubu - super! Pisz dalej. Weny ~Viola

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super! Mam nadzieję, że już niedługo odbędzie się ślub bo nie mogę się doczekać. Weny ~Dorcas

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny. Podobał mi się tytuł. Fajnie odzwierciedliłaś irytację chłopaków jeśli chodzi o sposób myślenia dziewczyn. Super.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurczę, ale znowu się opuściłam w komentowaniu. Rozdział świetny. Zgadzam się z Dorcas mam nadzieję, że niedługo ślub. Weny życzę ~Bella

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania :)