poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 36 : Przeprowadzka

Cały dzisiejszy dzień wydawał mi się taki nie rzeczywisty. Rano byłam wściekła na Jaspera, a teraz jestem z nim zaręczona. Wyszłam z tego pokoju będąc Alice Brendon, a wróciłam będąc Alice Cullen. Nie przeszkadzało mi to jednak. Odbierałam to jako to, że Cullenowie traktują mnie i Jazza jak członków rodziny. Chodź niby jako wampir nie powinnam być zmęczona miałam ochotę paść na łóżko i leżeć na nim do rana. To jednak nie było możliwe. Rano mieliśmy być już w drodze na Alaskę. Pakowania nie było dużo. Meble i tym podobne przedmioty zostawały tutaj. Mieliśmy czas do dziesiątej na zapakowanie wszystkiego. Była szósta miałam więc cztery godziny na spakowanie wszystkich swoich rzeczy i przygotowanie się do podróży. Otworzyłam jedną z moich szaf. Wyjęłam z niej czarne dżinsy. Otworzyłam kolejną. Z niej wyjęłam czerwoną bluzkę. Z półki na buty wzięłam ciemne, pasujące do stroju baleriny i wszystko to ułożyłam na krześle. Miałam zamiar zostawić też na wierzchu swoją kosmetyczkę by móc się jeszcze wykąpać. Dostałam od Cullenów walizkę do której miałam włożyć trochę swoich rzeczy. Resztę miałam po prostu tu zostawić. Wyciągnęłam, więc z szafy kilka moich ulubionych spodni, bluzek, potem kilka sukienek i spódnic. Na koniec chwyciłam jeszcze kilka par butów. Z łatwością udało mi się zapiąć walizkę. Spojrzałam na zegarek. Była siódma trzydzieści.
- Nie sądziłam, że to zajmie mi tyle czasu - mruknęłam do siebie. Chwyciłam kosmetyczkę i ubrania, które sobie naszykowałam po czym pomaszerowałam do jednej z łazienek. Zrzuciłam ubrania, które miałam na sobie i wskoczyłam do wanny. Straciłam poczucie czasu. Umyłam się dokładnie i wytarłam ręcznikiem. Wciągnęłam na siebie ubrania i spojrzałam w lustro. Moje włosy były potargane jeszcze bardziej niż zwykle. Szybko je uczesałam i wyszłam z łazienki. Ruszyłam w stronę swojego pokoju. Była dziewiąta trzydzieści. Szybko dopakowałam kosmetyczkę do walizki i zeszłam na dół z moim bagażem. Byli tam już prawie wszyscy. Zauważyłam, że brakowała denalczyków.
- Hej jestem gotowa - zakomunikowałam.
- Cudownie - ucieszył się Carlisle - my prawie też.
- A gdzie są denalczycy - zapytałam.
- Już pojechali - rzekł Emmet.
- Już? - zdziwiłam się.
- Tak. Mieli mniej do pakowania niż my więc postanowili wyjechać trochę wcześniej niż my - wyjaśniła Esme. Pokiwałam głową.
- O której wyruszamy? - spytałam.
- Jak Rosalie i Edward przestaną się kłócić - rzekł Jasper łypiąc na dwójkę rodzeństwa siedzącą pod ścianą. Dopiero teraz zauważyłam, że między nimi jest jakieś napięcie.
- A to może potrwać - skomentował Emmet.
- A o co się kłócą? - zaciekawiłam się.
- O samochód - odparli Carlisle, Esme, Em i Jazz jednocześnie.
- Co znaczy o samochód? - nie zrozumiałam.
- Mamy trzy samochody. Jednym jadą Carlisle i Esme. Drugim Emmet i Rosalie. Trzecim my z Edwardem. I właśnie o to się kłócą. Kto pojedzie którym samochodem - wyjaśnił mi Jasper.
- No tak - teraz rozumiałam. Zarówno Edward jak i Rosalie uwielbiali szpanować samochodami. Podejrzewałam, że kłócą się o samochód, którym oboje uwielbiali jeździć.
- Nie ma mowy - krzyknął Edward.
- Nie zamierzam ci ustępować. Jadę kabrioletem czy ci się to podoba czy nie. Carlisle i Esme jadą mercedesem więc ja nie zamierzam używać tego twojego grata - syknęła Rose.
- I nie będziesz musiała - wtrąciłam się. Wiedziałam, że ich rozmowy mogą trwać jeszcze długie godziny.
- Co to niby znaczy? - zdziwiła się Hale.
- A to znaczy, że ja wolę volvo. Jasper mi nie odmówi więc jesteś przegłosowany. Rose jedzie kabrioletem, a my volvo - tak naprawdę to ja też wolałam jechać kabrioletem, ale chciałam uniknąć kłótni. Po za tym jakby nie było to był samochód Rosalie.
- Super - krzyknęła Rose.
- Wielkie dzięki - mruknął Edward.
- Nie ma za co - odparłam z uśmiechem.
- Cóż w takim razie myślę, że możemy powoli zacząć się zbierać - zakomunikował Carlisle.
- Właśnie. Nie lubię tak stać bez sensu - rzekła Esme. Emmet od razu chwycił walizkę swoją i Rosalie po czym poszedł do garażu. Jego ukochana ruszyła za nim. Carlisle i Esme także wyszli z domu. Zostaliśmy tylko ja, Jasper i Edward.
- Co jest? - zapytał Jazz widząc, że rozglądam się po pokoju.
- Wspomnienia - wyjaśniłam.
- Rozumiem - przytaknął głową i przytulił mnie do siebie.
- Idziemy? - zapytał Edward widząc, że Jasper pochyla się żeby mnie pocałować.
- Dobra już dobra - mruknęliśmy jednocześnie.
- Super - odparł chłopak i wziąwszy swoją walizkę ruszył przodem. Kiedy dotarliśmy już do garażu wszyscy byli już usadowienie w swoich samochodach. Edward ze zbolała miną podszedł do srebrnego volvo.
- Nie daruję ci tego - zagroził.
- Tylko spróbuj - mruknął Jazz nie wiem czy do niego czy do samego siebie.
- Nie marudź tylko wsiadaj - zaoponował Cullen. Zdążył zapakować już do bagażnika nasze walizki. Wszyscy wsiedliśmy do samochodu. Kabriolet w którym siedzieli Rosalie i Emmet, a także mercedes Carlisle'a i Esme już ruszyły. My także zaczęliśmy wyjeżdżać z garażu, a potem ruszyliśmy biegiem. Szybkość mi nie przeszkadzała. Wręcz przeciwnie. Uwielbiałam dużą prędkość. Zaczęłam wspominać jak kiedyś ten jeden jedyny raz prowadziłam samochód. Nie uszło to uwadze Edwarda.
- Prowadziłaś już kiedyś? - zainteresował się.
- No w sumie tak. Ale nie wiem jak mi szło. Jechałam tylko do połowy drogi pomiędzy Alabamą i Biloxi. Chciałam ukryć to co zrobiłam... - urwałam bo to wspomnienie nie było przyjemne. Edward zrozumiał.
- Dobrze ci szło - zmienił temat zaglądając dalej do mojego umysłu.
- Skup ty się lepiej na drodze, a nie na mojej głowie - powiedziałam.
- Potrafię się skupić na wielu rzeczach - rzekł uśmiechając się łobuzersko.
- Weź jej nie denerwuj - skarcił naszego towarzysza Jasper.
- Jasne, jasne - odpowiedział po czym dodał szeptem - nadopiekuńczy koleś.
- Słyszałem.
- Wiem. O to mi chodziło.
- Nie czepiaj się mojej narzeczonej - powiedział widocznie rozkoszując się słowem "narzeczona".
- Dobra dobra kochasiu - zaśmiał się jeszcze Edward.
- Słuchaj gdyby nie to, że nie chcę rozwalić samochodu to było by z tobą źle, ale jak nie przestaniesz gadać to ja mogę iść na Alaskę na piechotę - skomentował Jazz.
- Dobra już się zamykam - zapewnił go chłopak. Jasper wyglądał n usatysfakcjonowanego.

****************

Jest kolejna. Mam nadzieję, że będzie Wam się podobać. Zauważyliście pewnie (chyba, że ktoś oglądał tylko filmy "Zmierzchu"), że użyłam w tym rozdziale marek samochodów wymienionych w książkach. Nie znam się za bardzo na samochodach (jak zapewne większość dziewczyn :D). Dlatego postanowiłam nie kombinować tylko po prostu użyć tego co sprawdzone. Tak z ogólnych informacji to tyle. Pozdrawiam. ~Tini.

5 komentarzy:

  1. O, jestem pierwsza :) Notka super, podobało mi się jak Al rozstrzygnęła spór. :D. Możesz też wprowadzić porsche, to bardzo ładny samochód. ~ Anielka

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział! Podobało mi się jak Jazz bronił Alice. Super. Weny ~Viola

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Naprawdę mi się podobało. Jeśli chodzi o samochody pewnie zrobiłabym tak samo bo też się na nich nie znam. W każdym razie notka super. Weny ~Bella

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny. Podobała mi się kłótnia Edwarda i Rose. Reakcja Al. też była niezła. Super rozdział. ~Dorcas

    OdpowiedzUsuń
  5. Super. Bardzo fajny. Cieszę się że nie próżnujesz i piszesz. Super.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania :)