- Nie sądziłam, że to zajmie mi tyle czasu - mruknęłam do siebie. Chwyciłam kosmetyczkę i ubrania, które sobie naszykowałam po czym pomaszerowałam do jednej z łazienek. Zrzuciłam ubrania, które miałam na sobie i wskoczyłam do wanny. Straciłam poczucie czasu. Umyłam się dokładnie i wytarłam ręcznikiem. Wciągnęłam na siebie ubrania i spojrzałam w lustro. Moje włosy były potargane jeszcze bardziej niż zwykle. Szybko je uczesałam i wyszłam z łazienki. Ruszyłam w stronę swojego pokoju. Była dziewiąta trzydzieści. Szybko dopakowałam kosmetyczkę do walizki i zeszłam na dół z moim bagażem. Byli tam już prawie wszyscy. Zauważyłam, że brakowała denalczyków.
- Hej jestem gotowa - zakomunikowałam.
- Cudownie - ucieszył się Carlisle - my prawie też.
- A gdzie są denalczycy - zapytałam.
- Już pojechali - rzekł Emmet.
- Już? - zdziwiłam się.
- Tak. Mieli mniej do pakowania niż my więc postanowili wyjechać trochę wcześniej niż my - wyjaśniła Esme. Pokiwałam głową.
- O której wyruszamy? - spytałam.
- Jak Rosalie i Edward przestaną się kłócić - rzekł Jasper łypiąc na dwójkę rodzeństwa siedzącą pod ścianą. Dopiero teraz zauważyłam, że między nimi jest jakieś napięcie.
- A to może potrwać - skomentował Emmet.
- A o co się kłócą? - zaciekawiłam się.
- O samochód - odparli Carlisle, Esme, Em i Jazz jednocześnie.
- Co znaczy o samochód? - nie zrozumiałam.
- Mamy trzy samochody. Jednym jadą Carlisle i Esme. Drugim Emmet i Rosalie. Trzecim my z Edwardem. I właśnie o to się kłócą. Kto pojedzie którym samochodem - wyjaśnił mi Jasper.
- No tak - teraz rozumiałam. Zarówno Edward jak i Rosalie uwielbiali szpanować samochodami. Podejrzewałam, że kłócą się o samochód, którym oboje uwielbiali jeździć.
- Nie ma mowy - krzyknął Edward.
- Nie zamierzam ci ustępować. Jadę kabrioletem czy ci się to podoba czy nie. Carlisle i Esme jadą mercedesem więc ja nie zamierzam używać tego twojego grata - syknęła Rose.
- I nie będziesz musiała - wtrąciłam się. Wiedziałam, że ich rozmowy mogą trwać jeszcze długie godziny.
- Co to niby znaczy? - zdziwiła się Hale.
- A to znaczy, że ja wolę volvo. Jasper mi nie odmówi więc jesteś przegłosowany. Rose jedzie kabrioletem, a my volvo - tak naprawdę to ja też wolałam jechać kabrioletem, ale chciałam uniknąć kłótni. Po za tym jakby nie było to był samochód Rosalie.
- Super - krzyknęła Rose.
- Wielkie dzięki - mruknął Edward.
- Nie ma za co - odparłam z uśmiechem.
- Cóż w takim razie myślę, że możemy powoli zacząć się zbierać - zakomunikował Carlisle.
- Właśnie. Nie lubię tak stać bez sensu - rzekła Esme. Emmet od razu chwycił walizkę swoją i Rosalie po czym poszedł do garażu. Jego ukochana ruszyła za nim. Carlisle i Esme także wyszli z domu. Zostaliśmy tylko ja, Jasper i Edward.
- Co jest? - zapytał Jazz widząc, że rozglądam się po pokoju.
- Wspomnienia - wyjaśniłam.
- Rozumiem - przytaknął głową i przytulił mnie do siebie.
- Idziemy? - zapytał Edward widząc, że Jasper pochyla się żeby mnie pocałować.
- Dobra już dobra - mruknęliśmy jednocześnie.
- Super - odparł chłopak i wziąwszy swoją walizkę ruszył przodem. Kiedy dotarliśmy już do garażu wszyscy byli już usadowienie w swoich samochodach. Edward ze zbolała miną podszedł do srebrnego volvo.
- Nie daruję ci tego - zagroził.
- Tylko spróbuj - mruknął Jazz nie wiem czy do niego czy do samego siebie.
- Nie marudź tylko wsiadaj - zaoponował Cullen. Zdążył zapakować już do bagażnika nasze walizki. Wszyscy wsiedliśmy do samochodu. Kabriolet w którym siedzieli Rosalie i Emmet, a także mercedes Carlisle'a i Esme już ruszyły. My także zaczęliśmy wyjeżdżać z garażu, a potem ruszyliśmy biegiem. Szybkość mi nie przeszkadzała. Wręcz przeciwnie. Uwielbiałam dużą prędkość. Zaczęłam wspominać jak kiedyś ten jeden jedyny raz prowadziłam samochód. Nie uszło to uwadze Edwarda.
- Prowadziłaś już kiedyś? - zainteresował się.
- No w sumie tak. Ale nie wiem jak mi szło. Jechałam tylko do połowy drogi pomiędzy Alabamą i Biloxi. Chciałam ukryć to co zrobiłam... - urwałam bo to wspomnienie nie było przyjemne. Edward zrozumiał.
- Dobrze ci szło - zmienił temat zaglądając dalej do mojego umysłu.
- Skup ty się lepiej na drodze, a nie na mojej głowie - powiedziałam.
- Potrafię się skupić na wielu rzeczach - rzekł uśmiechając się łobuzersko.
- Weź jej nie denerwuj - skarcił naszego towarzysza Jasper.
- Jasne, jasne - odpowiedział po czym dodał szeptem - nadopiekuńczy koleś.
- Słyszałem.
- Wiem. O to mi chodziło.
- Nie czepiaj się mojej narzeczonej - powiedział widocznie rozkoszując się słowem "narzeczona".
- Dobra dobra kochasiu - zaśmiał się jeszcze Edward.
- Słuchaj gdyby nie to, że nie chcę rozwalić samochodu to było by z tobą źle, ale jak nie przestaniesz gadać to ja mogę iść na Alaskę na piechotę - skomentował Jazz.
- Dobra już się zamykam - zapewnił go chłopak. Jasper wyglądał n usatysfakcjonowanego.
****************
Jest kolejna. Mam nadzieję, że będzie Wam się podobać. Zauważyliście pewnie (chyba, że ktoś oglądał tylko filmy "Zmierzchu"), że użyłam w tym rozdziale marek samochodów wymienionych w książkach. Nie znam się za bardzo na samochodach (jak zapewne większość dziewczyn :D). Dlatego postanowiłam nie kombinować tylko po prostu użyć tego co sprawdzone. Tak z ogólnych informacji to tyle. Pozdrawiam. ~Tini.
O, jestem pierwsza :) Notka super, podobało mi się jak Al rozstrzygnęła spór. :D. Możesz też wprowadzić porsche, to bardzo ładny samochód. ~ Anielka
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Podobało mi się jak Jazz bronił Alice. Super. Weny ~Viola
OdpowiedzUsuńSuper! Naprawdę mi się podobało. Jeśli chodzi o samochody pewnie zrobiłabym tak samo bo też się na nich nie znam. W każdym razie notka super. Weny ~Bella
OdpowiedzUsuńGenialny. Podobała mi się kłótnia Edwarda i Rose. Reakcja Al. też była niezła. Super rozdział. ~Dorcas
OdpowiedzUsuńSuper. Bardzo fajny. Cieszę się że nie próżnujesz i piszesz. Super.
OdpowiedzUsuń