PUK PUK PUK
Usłyszałam pukanie do drzwi. Po zapachu poznałam, że to Jasper.
- Proszę - zawołałam. Klamka powoli się poruszyła. Jazz stanął w drzwiach uśmiechając się do mnie promiennie.
- Od rana słyszałem jak się krzątasz - powiedział. Podchodząc i obejmując mnie ramieniem.
- Chcę się przygotować do przyjazdu denalczyków - wyjaśniłam.
- To chyba ci się udało - rzekł i oderwał się ode mnie mierząc mnie wzrokiem.
- Tak myślisz? - spytałam choć znałam już odpowiedź. Zawsze mówił mi, że wyglądam ładnie.
- Jesteś śliczna - stwierdził.
- Ty też całkiem ładnie dziś wyglądasz - zauważyłam. Miał na sobie jasną koszulę, ciemne spodnie i idealnie czyste buty.
- Usłyszeć komplement z ust tak ślicznej kobiety to coś cudownego - rzekł uśmiechając się szarmancko, po czym dodał - a jeszcze cudowniej jest zrobić to - pocałował mnie, lecz wtedy...
PUK PUK PUK
Znów to okropne pukanie. Jasper jednak nic sobie z tego nie zrobił. Nie puścił mnie i nie zamierzał pozwolić mi się odsunąć. Dopiero, gdy pukanie stało się bardziej natarczywe usłyszeliśmy głos za drzwiami.
- Nie chcę wam przeszkadzać gołąbeczki, ale coś mi się wydaje, że powinniście zejść na dół bo Edward mówi, że Tanya z rodziną już są niedaleko - powiedział Emmet. Jasper oderwał się ode mnie i głośnym westchnięciem.
- Lepiej już chodźmy - zaproponowałam.
- Tak chodźmy - złapał mnie za rękę i wyciągnął z pokoju. Na dole byli już wszyscy Cullenowie.
- Dobrze jesteście już - ucieszyła się Esme.
- Chcemy was przedstawić Tanyi - wyjaśnił Carlisle. Oboje z Jasperem skinęliśmy głowami. Parę minut później usłyszeliśmy samochód podjeżdżający pod dom i zaraz potem kroki na werandzie. Carlisle i Esme poszli otwaorzyć drzwi.
- Carlisle! - krzyknęła blondynka, którą widziałam wcześniej w wizji. Zorientowałam się, że to musi być Tanya.
- Witaj Tanyo - odrzekł doktor potwierdzając moje domysły. Za Tanyą weszły jej siostry witając się z Cullenami. Zaraz po nich weszli Eleazar i Carmen.
- Buenos dias* Carlisle - przywitała się Carmen po hiszpańsku. Kiedy nasi goście przywitali się z Carlisle'em i Esme weszli dalej. Zaczęli się witać z Emmetem, Rosalie i Edwardem. My postanowiliśmy poczekać, aby się przedstawić. Nagle zobaczyłam coś w wizji. Nie wiedziałam czy coś zrobić czy nie. Edward chyba nie był skupiony na moich myślach bo właśnie podchodził do Tanyi.
- Witaj Edwardzie - rzekła Tanya.
- Cześć - przywitał się - pochylił się by pocałować ją w policzek. Jednak Tanya wykorzystała swój plan i odwróciła głowę bardzo szybko tak, że Edward zamiast trafić w jej policzek trafił prosto w usta! Co prawda ledwie ją dotknął, ale i tak odskoczył jak poparzony. W oczach miał zdziwienie. Natomiast Tanya uśmiechnęła się uroczo.
- Eee może poznajcie Alice i Jaspera - zaproponował Carlisle chcąc wyplątać syna z trudnej sytuacji. Dopiero wtedy wzrok sióstr, Carmen i Eleazara skupił się na nas. Usłyszałam jeszcze jak Emmet chichocze w szepcze do Edwarda "Nie wiedziałem, że można cię aż tak zaskoczyć'.
- Tanya - przywódczyni jako pierwsza wyciągnęła do mnie rękę.
- Alice - odparłam.
- Jasper - mój ukochany także podał rękę denalce. Siostry przywitały się z nami bardzo ciepło. nie podobał mi się tylko wzrok jakim Kate patrzyła na Jaspera.
- Jestem Carmen - przedstawiła się ciemnowłosa kobieta.
- A ja Eleazar - dodał jej mąż - to naprawdę niesamowite. Carlisle nie kłamał mówiąc, że macie niezwykłe talenty - spojrzeliśmy pytająco na doktora.
- Opowiedziałem im przez telefon waszą historię - wyjaśnił.
- Tak i bardzo mnie ona zaimponowała. Na co dzień mam do czynienia jedynie z darem Kate... - powiedział Eleazar, ale przerwała mu jedna z sióstr, Kate.
- Ciekawe czy powiesz, że to jedynie mój dar jak go na tobie użyję - syknęła denalka.
- Podziękuje - odparł mężczyzna.
- Masz jakiś dar? - zaciekawiłam się. O darze Eleazara wiedziałam.
- Tak. Potrafię razić prądem - wyjaśniła kobieta.
- Wow - tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić. Jasper był tym jedynie zainteresowany. Widocznie w armii miał do czynienia z podobnymi darami.
- Ale wracając - rzekł Eleazar - jeszcze nie spotkałem się z takimi talentami jak wasze. Twój dar Jasperze jest podobny do daru Chelsea i Marka od Volturich. Tyle, że Chelsea potarfi wpływać na więzi uczuciowe, a Marek potrafi te więzi wyczuć. Ty wyczuwasz i kontrolujesz emocje. To jest niesamowite. A ty Alice. Z takim darem jak ty posiadasz jest naprawdę wyjątkowy.
- Ellos son fantasticos** Eleazarze. Co tu dużo mówić - podsumowała Carmen.
- Kochani będziemy tak stać czy może sobie usiądziemy i porozmawiamy - zaproponował Carlisle. wszyscy się zgodziliśmy. Siedliśmy na sofie i fotelach. Denalczycy rozmawiali ze mną i Jasperem równie ciepło jak z Cullenami. Byłam naprawdę pod wielkim wrażeniem tego jak nas przyjęli. Wiedziałam, że to może byc początek pięknej przyjaźni.
*****************
No kochani jest kolejna. Mam nadzieję, że Wam się będzie podobać. A teraz kilka wyjaśnień. Zapewne zauważyliście, że niektóre zwroty Carmen były po hiszpańsku. Teraz podaje co one znaczą.
* - (wymowa : błenos dijas) - dzień dobry
** - (wymowa : Ejos son fantastikos) - oni są fantastyczni.
Bardzo lubię język hiszpański, więc wykorzystam to, że Carmen pochodzi właśnie z Hiszpanii i czasem różne zwroty będą w tym języku. Ale spokojnie wszystkie będę tłumaczyć pod koniec notki. na razie czytajcie i komentujcie. ~Tini
Nareszcie pierwsza! Super rozdział. Podobało mi się, jak Tanya pocałowała Edwarda. Super. Fajne też są te zwroty hiszpańskie. Pisz dalej ~Dorcas
OdpowiedzUsuńWracam do gry. genialny. Naprawdę genialny. Coraz bardziej rozwijasz romans Al i Jazza. Super. Zwroty hiszpańskie dobrze pasują do Carmen, ale dobrze że je tłumaczysz bo ja jeszcze nie uczę się hiszpańskiego (dopiero od września). Weny ~Viola
OdpowiedzUsuńSuper. Podobały mi się hiszpańskie zwroty i ten numer Tanyi :D
OdpowiedzUsuńSuper. Bardzo fajny. Ja też lubię hiszpański, więc te zwroty uważam za idealne. Pisz dalej (i bloga i zwroty). ~Bella
OdpowiedzUsuńSuper! Zwroty hiszpańskie w pewien sposób odzwierciedlają pochodzenie Carmen. Super.
OdpowiedzUsuń