niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział 31 : Zwierzenia

Byliśmy razem już tyle czasu (kilka miesięcy, ale to i tak sporo), a on nadal mnie sobą oszałamiał. Kiedy mnie całował traciłam głowę. Tak było i teraz. Stałam przyciśnięta plecami do ściany przyciągając Jaspera bliżej siebie i trzymając dłonie na jego umięśnionych ramionach. On miał palce wplecione w moje włosy, a drugą ręką obejmował mnie w talii całując mnie przy tym namiętnie. Straciłam już rachubę czasu. Nie wiedziałam jak długo tak staliśmy. I nie chciałam wiedzieć. Nie obchodziło mnie to. Liczył się tylko Jasper... PUK PUK PUK. Nagle ktoś delikatnie zapukał w drzwi. Na początku nie zwracaliśmy na to uwagi.
- Alice? - usłyszałam za drzwiami głos Rosalie. Jazz westchnął i z ociąganiem oderwał się ode mnie, a ja wyswobodziłam się z jego objęć równie niechętnie.
- Proszę wejdź - zawołałam. Do pokoju weszła Rosalie ubrana w zwiewną białą sukienkę i błyszczące buty na obcasie (również białe), a długie blond włosy opadały jej na plecy.
- Eee... Przeszkodziłam wam w czymś? - spytała patrząc to na Jaspera to na mnie.
- Nie - odpowiedział jej Jazz - właśnie wychodziłem - odwrócił się jeszcze i puścił mi perskie oko, po czym wyszedł z pokoju.
- Tak. Na sto procent weszłam nie w tym momencie co trzeba - stwierdziła blondynka.
- Daj spokój Rose - rzekłam - wszystko co dobre szybko się kończy - zaśmiałyśmy się obie.
- Coś o tym wiem - stwierdziła.
- No dobrze, ale po co przyszłaś? - zainteresowałam się.
- No więc twoja wizja o denalczykach jak można się domyśleć,była słuszna. Tanya zadzwoniła dziś rano do Carlisle'a i zapowiedziała swoją wizytę.
- A... oni wiedzą, że ja i Jazz tu jesteśmy? - zapytałam niepewnie.
- Tak. Carlisle powiedział o tym Tanyi przez telefon. Bardzo się tym zainteresowali. Chętnie was poznają.
- To dobrze - ulżyło mi.
- A czemu pytasz?
- No wiesz... Carlisle niby mówił, że oni są bardzo mili i w ogóle, ale nie wiem jakby zareagowali na to, że u ich przyjaciół mieszka ktoś jeszcze.
- Spokojnie. Was się nie da nie polubić - stwierdziła Rose na co obydwie wybuchnęłyśmy śmiechem - do dobrze, ale przyszłam tu w jeszcze jednej sprawie.
- W jakiej?
-Widzisz skoro będziemy mieć gości Esme jak zwykle będzie sprzątać i tak już czysty dom. Chłopaki ulatniają się na polowanie, Emmet i Edward pewnie już zdołali namówić na to Jaspera. Więc pomyślałam sobie, że my poszłybyśmy na jakieś zakupy. Uwierz mi wiem jak to jest jak Esme instruuje Carlisle'a co ma zrobić choć ten już dobrze wszystko wie. Zakupy będą ciekawsze.
- Z pewnością - stwierdziłam - mów tylko kiedy idziemy.
- Możemy nawet zaraz - powiedziała Rosalie.
- Super. W takim razie w drogę - rzekłam i wstałam z krzesła poprawiając swoją sukienkę (była prawie taka sama jak sukienka Rose tyle, że moja była fioletowa, Jazz uważał, że fiolet najbardziej do mnie pasuje). Wyszłyśmy z pokoju i zeszłyśmy na dół gdzie Edward, Emmet i Jasper szykowali się do wyjazdu.
- A wy dokąd? - zapytała Esme, mnie i Rosalie.
- Na zakupy - odparłam.
- No oczywiście jak zwykle zostajemy ze wszystkim sami - zaśmiała się pani Cullen - żartuję dzieciaki bawcie się dobrze.
- Będziemy - powiedział Edward - może uda nam się poderwać jakieś dziewczyny? - zaśmiał się zwracając się do Emmeta i Jaspera, ale nie wyszło mu to na zdrowie bo ja i Rose w odwecie powaliłyśmy go na ziemię.
- Za co? - jęknął podnosząc się z podłogi.
- Za te twoje bezsensowne kpiny - odparła blondynka.
- A jak tak to nie chcesz sobie zepsuć fryzury - zakpił chłopak.
- Jak nie mam powodu to nie lubię się bić, ale jak mnie ktoś drażni to co innego - odparowała.
- No to muszę uważać bo z tego co widzę to Alice drobniutka, ale silna - stwierdził patrząc na mnie.
- Żebyś wiedział. Jak się wkurzę to radzę wam na siebie uważać - rzekłam.
- No dobra koniec pogaduszek - przerwał nam Emmet - obiecujemy z Jasperem, że będziemy grzeczni nie zależnie od tego co wymyśli nasz Edzio, prawda Jazz?
- Pewnie, że tak - odparł mój ukochany śmiertelnie poważnie.
- No ja mam nadzieję - powiedziała Rose podchodząc do Emmeta i całując go w usta. Ja również podeszłam do Jaspera i skończyłam do co przerwała nam Rosalie tyle, że zważałam na to, że nie jesteśmy sami. Kiedy go puściłam zauważyłam coś dziwnego. Edward był jakiś taki lekko... smutnawy?... przybity? Nie bardzo wiedziałam jak to określić bo przecież przed chwilą był całkiem wesoły.
- Dobra idziemy - zarządził Emmet, który najwyraźniej skończył żegnać się z Rose.
- Jasne przecież muszę ci się odpłacić za tego Edzia - rzekł Edward odzyskując poczucie humoru. A może w ogóle go nie stracił tylko mi się tak zdawało?
- Ta... uważaj, że ci się uda - stwierdził Em.
- Dobra będziecie się kłócić w samochodzie teraz chodźcie - zarządził Jazz.
- Do zobaczenia wieczorem - rzucili wszyscy trzej na raz i wyszli z domu.
- My też będziemy lecieć - powiedziała Rose po czym chwyciła swoją torebkę. Ja zrobiłam to samo.
- Pa - rzuciłyśmy i wyszłyśmy do garażu. Chłopcy już pojechali. My podeszłyśmy do samochodu Rosalie. Kiedy wsiadłyśmy do środka wzięłam głębszy oddech i zapytałam przyjaciółkę o coś o co miałam zamiar zapytać już od dawna.
- Rose? - zaczęłam.
- Tak?
- Ja i Jazz znamy już historię wszystkich tylko... nie twoją i Emmeta - powiedziałam. Na chwilę zapadła cisza.
- Widzisz to nie jest tak, że ja nie chcę wam tego opowiadać tylko to jest dla mnie trudne - wyjaśniła.
- Dlaczego?
- No dobrze. Opowiem ci wszystko po kolei - zgodziła się - Pochodziłam z bardzo zamożnej rodziny. mój ojciec pracował w banku. Matka zajmowała się domem. Miałam wszystko czego tylko zapragnęłam. Byłam piękna. Koleżanki zawsze zazdrościły mi tego. Jednak raz ja komuś czegoś pozazdrościłam. Mojej przyjaciółce Verze. Wyszła ona za mąż i miała synka. Rodzice wybrali mi na męża Royce'a Kinga II - te ostatnie słowa Rosalie praktycznie wysyczała - Byłam z nim szczęśliwa. Był dobrze urodzony, bogaty, obdarowywał mnie prezentami. Przestałam zazdrościć Verze, gdyż wiedziałam, że juz niedługo i ja będę miała szczęśliwą rodzinę. Aż do tamtego dnia. Wracałam późnym wieczorem od Very. To było na kilka dni przed ślubem z Royce'em. Idąc ulicą słyszałam, że ktoś mnie woła. Okazało się, że to był mój narzeczony we własnej osobie. Stał tam pijany razem ze swoimi kolegami - tu głos mojej przyjaciółki utknął.
- Rose? - spytam szeptem.
- Skrzywdzili mnie i pozostawili samą na ulicy - kontynuowała Rose - myśleli, że nie żyję. Wierz mi. Chciałam nie żyć. Znalazł mnie jednak Carlisle. Zabrał do domu i zmienił w wampira. Po przebudzeniu nie mogłam się pogodzić z tym co się stało. Zemściłam się na Royce'u i jego koleżkach, ale to już nie mogło odwrócić tego co się stało. Po jakimś czasie znalazłam Emmeta, którego pogryzł niedźwiedź. Ubłagałam Carlisle'a aby uratował mu życie. Zostaliśmy parą, a potem małżeństwem. Jednak pomimo tego wiedziałam, że już na zawsze utraciłam możliwość posiadania dzieci. To dlatego tak trudno pogodzić mi się z przemianą.
- Ja... ja nie wiedziałam Rose... nigdy bym cię nie poprosiła o opowiadanie tego... - zaczęłam się tłumaczyć.
- Daj spokój - powiedziała - skąd niby miałaś to wiedzieć. Wiesz cieszę się, że tu jesteś. Pierwszy raz od czasu przemiany mam prawdziwą przyjaciółkę.
- Dzięki - szepnęłam wzruszona - ty też jesteś moją przyjaciółką.
- Dobra, ale koniec gadania. Chodź na te zakupy bo zastanie nas noc - zarządziła Rosalie i odpaliła silnik samochodu. - No dobrze, ale może teraz ty coś mi opowiesz?
- Rose mówiłam ci, że nie pamiętam nic z mojego ludzkiego życia.
- Wiem, ale nie chodzi mi o to.
- A o co?
- O Jaspera.
- A co mam ci o nim opowiadać.
- Nie o nim tylko o was i wszystko.
- No to tak. Po raz pierwszy spotkaliśmy się w tym barze w Alabamie. Kiedy do niego podeszłam wydawało mi się, że go znam. Był tak zaskoczony moim zachowaniem, że nie był w stanie powiedzieć nic sensownego. Na moje "długo kazałeś na siebie czekać" odpowiedział "Proszę o wybaczenie". Dopiero kiedy wyszliśmy z baru i zaczęłam mu opowiadać kim jestem i co tu robię zaczął wszystko rozumieć. Opowiedziałam mu o was, a on powiedział, że się do mnie dołączy. Na początku traktowałam go jak przyjaciela. Potem zaczęłam do niego czuć coś więcej. Raz kiedy padało ukryliśmy się w jakimś domu. Tam po raz pierwszy mnie pocałował. Oczywiście później oboje postanowiliśmy, że o tym zapomnimy. Jednak od tamtej pory coraz trudniej było mi się ukrywać ze swoimi uczuciami.
- To dlaczego się ukrywałaś? - zdziwiła się Rosalie.
- Nie chciałam zepsuć naszej przyjaźni. Dopiero po jakimś czasie Jazz wyznał mi, że mnie kocha i że chce być ze mną. Od tamtej pory jesteśmy razem - zakończyłam.
- A domyślił się, że go kochasz?
- Nie powiedział mi wtedy "Nawet jeśli nic do mnie nie czujesz ja się nie poddam, rozumiesz?  Tak długo będę za tobą chodził, aż w końcu cię w sobie rozkocham".
- To musiało być romantyczne.
- Bo było. A ty i Emmet?
- Co ja i Emmet?
- Jak było z wami?
- Po przemianie musiało minąć trochę czasu zanim udało mu się opanować samokontrolę. Dopiero kiedy przestał być wygłodniałym nowo narodzonym zauważył we mnie kobietę. Ja kochałam go już wtedy od dłuższego czasu. W końcu zebrał się w sobie i powiedział mi, że mnie kocha. Po jakimś czasie pobraliśmy się.
- I jesteście teraz szczęśliwi - to nie było pytanie tylko stwierdzenie.
- Tak - odparła. Teraz nastała chwila milczenia.
- Jesteśmy - powiedział Rose.
- Wow - stałyśmy przed wielkim centrum handlowym. Było o wiele większe od sklepów do, których włamywałam się w Biloxi czy do których chodziłam w Alabamie.
- To co idziemy?
- Idziemy - powiedziałam i wysiadłam z samochodu.

***************

No i jest kolejna. Mam nadzieję, że będzie Wam się podobać. Początek napisałam dzięki Waszym prośbom o jakieś momenty o Alice i Jasperze jako parze. Uzupełniłam też opisy bohaterów - Rosalie i Emmeta. Pozdrawiam ~Tini

6 komentarzy:

  1. Super. Fajnie że taki długi. Podobała mi się historia Rose.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny. Co ja mówię. Bardzo fajny. Podobał mi się przede wszystkim początek. Potem te zwierzenia Rose i Alice. Super. No cóż pozostaje mi życzyć ci weny i czekać na kolejny rozdział. ~Dorcas

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wierzę, że tak się opuściłam w komentowaniu. Ale cóż. Rozdział super. Oczywiści superowy początek. Alice i Jazz sam na sam. Całują się... Super. Historia Rose też fajna. Weny~Viola

    OdpowiedzUsuń
  4. Super. Naprawdę super. Cieszę się że zastosowałaś się do mojego komentarza i dałaś moment z Alice i Jasperem jako parze. pisz dalej. ~Bella

    OdpowiedzUsuń
  5. Super ten moment gdzie byli razem Alice i Jasper :)
    Pisz dalej nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów <3

    Ps: Postaram się komentować regularnie <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny. Bardzo fajny. Mam nadzieję, że będziesz pisać dalej. Mnie pozostaje tylko życzyć ci weny.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania :)