poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział 28 : Opowieść

- Carlisle co moje rzeczy robią w garażu? - zawołał Edward wchodząc do domu razem z Emmetem.
- Bo widzisz... mamy... no powiedzmy gości - wyjaśnił Carlisle.
- Gości? - zdziwił się Emmet.
- Tak. Zaraz ich zawołam. Są na górze. Razem z Esme i Rosalie - rzekł doktor.
- Ale to dalej nie wyjaśnia co wszystkie moje rzeczy robią w garażu - upierał się Edward próbuąc wyczytać coś z myśli ojca.
- Po prostu Alice spodobał się twój pokój, więc musieliśmy go zwolnić - Carlisle starał się to wszystko jakoś wyjaśnić.
- Wiecie co? Ja już chcę poznać tych gości - powiedział Em - więc może łaskawie przełożysz kłótnie o twoje rzeczy w garażu na później, co Edwardzie?
- Niech będzie - mruknął kasztanowo włosy.
- Zanim ich zawołam wiedzcie, że są oni naprawdę wyjątkowi. Oboje mają niesamowite talenty i intrygującą przeszłość - rzekł Carlisle.
- Tak przeszłość w armii - mruknął Edward.
- Daj spokój - poprosił go ojciec po czym zwrócił się w stronę schodów - Alice! Jasper! Możecie proszę zejść? - chwilę później pojawili się oboje w towarzystwie Esme i Rose.
- Edward! Emmet! - krzyknęła Al i chciała do nich podbiec, ale Jazz w porę złapał ją za rękę.
- Poczekaj chwilę - poprosił. Dziewczyna zrobiła naburmuszoną minę.
- Moi kochani to są Alice Brendon o Jasper Wintlock - wyjaśnił Carlisle.
- Miło poznać - rzekł Emmet podając rękę Alice. Zignorował nawet ostrzegawcze warknięcie Jaspera.
- Spokojnie - powiedział Edward - Emmet jest nie groźny.
- Nie o to mi chodzi - wyjaśnił Jazz.
- Wiem, ale tego t też się tyczy. On jest z Rosalie - powiedział jamłodszy z Cullenów.
- W takim razie miło mi poznać - Jazz wyciągnął rękę i uścisnął ogromną dłoń Emmeta. Edward grzecznie przywitał Alice, a następnie jej partnera.
- No dobrze Edward pewnie już wie co się tu dzieje, ale ja nadal nie, więc może mi ktoś to powie.
- Wyluzuj skarbie zaraz ci wszystko opowiemy - Rose uspokoiła ukochanego.
- Alice, Jasperze możecie opowiedzieć swoją historię teraz Emmetowi i Edwardowi? - zapytał Carlisle.
- Oczywiście - odparła zadowolona Alice i zwróciła się do ukochanego - mogę być pierwsza?
- Jasne - odparł chłopak.
- No to tak. Nie mam bladego pojęcia co się ze mną działo kiedy byłam człowiekiem bo nic nie pamiętam z ludzkiego życia, ale moja wampirza egzystencja rozpoczęła się w Biloxi jakieś trzy lata temu. Obudziłam się zupełnie sama na jakiejś łące. Miałam przy sobie tylko karteczkę z informacją kim jestem i że mam unikać ludzi. Przez jakiś czas się tego trzymałam. Polowałam na zwierzęta, mieszkałam w jaskiniach. Po kilku miesiącach odkryłam pewien dar. Widzenie przyszłości.
- Żartujesz! - krzyknął Emmet - Na serio? Widzisz przyszłość? To co ja teraz zrobię?
- Spróbujesz zrobić koziołka w powietrzu przez co zbijesz żyrandol i oberwiesz za to od Esme - odparła Al bez wahania.
- Zaraz zobaczymy - mruknął Em i rzeczywiście zrobił koziołka w powietrzu później jak to przewidziała Alice zbił żyrandol.
- Ups...
- Emmet! - krzyknęła Esme.
- Kochanie może później dasz Emmetowi wykład o tym by nie robił takich rzeczy w domu - poprosił Carlisle - niech Alice kontynuuje.
- Niech będzie - zgodziła się pani Cullen.
- Na czy to ja skończyłam?... A tak. Po tym jak odkryłam swój talent poszłam do miasta na zakupy. Powiedzmy, że na zakupy. Tak naprawdę nie miałam pieniędzy. Wyprawy, na które się wybierałam były udane, aż w końcu pewnego dnia straciłam nad sobą kontrolę, bo byłam nie uważna. Zabiłam strażnika w sklepie. Bałam się bo zaczęli o tym pisać w gazetach. Po tym wydarzeniu uciekam do Alabamy. Tam też nie szło mi najlepiej. Znalazłam dom, ale zapomniałam, że ktoś może tam mieszkać i kiedy zjawili się tam właściciele zabiłam ich... tym razem jednak nie uciekłam. Ukryłam ich ciała w okolicach Biloxi.
- Całkiem sprytne - podsumował Edward - ludzie musieli uznać to za zbieg okoliczności.
- Taką też miałam nadzieję - odparła Al.
- Dajcie jej kontynuować - poprosiła Esme i wszyscy zamilkli.
- No to tak. Potem starał się ćwiczyć samokontrolę, ale nie szło mi najlepiej. Nie okradałam już sklepów bo miałam pieniądze z domu. Po jakimś czasie miałam wizję o was.
- O nas? - zdziwił się Emmet.
- To nie ładnie tak przerywać - skarciła syna Esme.
- Dobra, dobra mów dalej.
- Widziałam, że dołącza do mnie Jasper i razem z nim dołączamy do was. Na wizja dała mi motywację. Zaczęłam ćwiczyć samokontrolę jeszcze ciężej i zaczęło przynosić to efekty. Podczas jednej z wypraw natknęłam się na ludzi i ich nie zabiłam. Po jakiś czasie znalazłam pracę. Poznałam tam przyjaciół i jakoś tak szybko zleciało. Aż w końcu spotkałam Jaspera - zakończyła uśmiechając się do chłopaka.
- Odmieniłaś moje życie - szepnął.
- Czyli wy jesteście parą, tak? - zapytał Em.
- No tak - odparli na raz Alice i Jasper.
- A i jeszcze jedno pytanie - tym razem odezwała się Rosalie.
- Tak?
- Ile masz lat?
- Dziewiętnaście - odparła Al
- No dobra, a teraz niech twój kochaś opowie nam swoją historię - powiedział Emmet.
- No cóż. Nie jest ona tak intrygująca jak historia Alice,ale... urodziłem się 1844 roku w Teksasie. W 1863 wstąpiłem do Armii. Rok później zostałem zmieniony w wampira. Zmieniła mnie wampirzyca Maria, która tworzyła armię nowo narodzonych. Dołączyłem do nich. Maria mianowała mnie swoim zastępcą. Po jakimś czasie zdobyliśmy mnóstwo terenów. Dzięki mojej umiejętności kontrolowania emocji...
- Kontrolujesz emocje? - przerwał mu Emmet.
- No tak... kontroluje i wyczuwam...
- Czyje?
- Ludzkie i wampirze.
- Serio?
- Serio.
- To co teraz czuje?
- Już raz Alice pokazała ci swoją umiejętność i skończyło się to tak, że rozwaliłeś nasz żyrandol, więc może przestań już przerywać - poprosił syna Carlisle
- Powinieneś czuć strach bo coś mi się zdaje, że Esme da ci popalić za ten żyrandol - skwitował Edward.
- Chłopcy przestańcie - powiedziała Esme - dajcie mu dokończyć.
- Właśnie. Mów dalej Jasper - wtrąciła Rosalie.
- To jak już mówiłem, dzięki umiejętności kontrolowania emocji mogłem opanować nowo narodzonych. Nikt nigdy nas nie wykrył. Po jakimś czasie wspólniczki Marii, Natty i Lucy zbuntowały się przeciwko nam, więc szybko je zabiliśmy. Takie życie zaczęło mnie męczyć. Mój przyjaciel Peter w końcu uciekł razem z dziewczyną Charlotte. Po kilku latach wrócił i powiedział mi, że da się żyć inaczej. Odszedłem z armii i podróżowałem z nimi. Ale coś mi dalej nie grało. Nie chciałem zabijać ludzi. Peterowi i Charlotte to nie przeszkadzało, więc wkrótce opuściłem i ich. Kilka tygodni temu zawitałem do Alabamy i wtedy - tu Jazz uśmiechnął się lekko - ją spotkałem. Wszedłem do baru, w którym siedziała. Tamtego dnia moje życie zmieniło się diametralnie - spojrzał czule na Alice.
- I co zostaniecie z nami? - zapytał Emmet.
- No tak - odparła Al.
- Myślisz, że co przyszliśmy tu sobie poopowiadać historyjki i wrócić do Alabamy? - zaśmiał się Jasper.
- Czyli rozumiem, że nie odzyskam już mojego pokoju? - zapytał Edward.
- Nie. Od ciebie... a właściwie teraz to ode mnie jest najładniejszy widok przez okno - stwierdziła Alice.
- Nie martw się jak chcesz możesz dzielić pokój ze mną Edwardzie - zaproponował Jasper.
- Niech będzie - zgodził się chłopak - przecież nie mogę trzymać wszystkich swoich rzeczy w garażu.
- Ooo powodzenia z nim życzę - zaśmiał się Emmet - z nim nie ma chwili prywatności. Siedzi tylko i siedzi w twojej głowie.
- Nie przesadzaj Em nie będzie tak źle - powiedział Edward.
- O właśnie Emmet, a propos złego... - zaczęła Esme - to nie licz na to, że ci się upiecze. Tysiąc razy ci mówiłam żebyś nie wygłupiał się w domu...
- Chodźcie stąd lepiej - zaproponowała Rosalie - ona prędko nie skończy - wszyscy skinęli głowami i zaczęli kierować się ku schodom.
- Carlisle, a ty dokąd? - oburzyła się Esme - chodź tu i mi pomóż.
- Oczywiście - rzekł Carlisle.
- Dobra, ale my idziemy - powiedziała Rose i wszyscy czworo weszli po schodach na górę słuchając jak Esme beszta Emmeta za żyrandol, a Carlisle jej przytakuje.
- Zawsze tak jest? - zapytała Alice.
- Chodzi ci o to czy Emmet zawsze coś musi zepsuć? To tak - odparła Rosalie ze śmiechem - a tobie Jasper radziłabym uważać.
- No co?
- Emmet od lat chciał mieć jakiegoś towarzysza do walki oczywiście takiej dla zabawy, ale nigdy nie miał z kim. Carlisle nie ma czasu, Edward oszukuje, ja nie za bardzo lubię takie klimaty, a Esme nie lubi walczyć więc sam widzisz. A jeszcze to, że byłeś w armii. Nie odczepi się od ciebie.
- No tak. Ale to dobrze. W sumie nigdy nie miałem takiego towarzysza żeby powalczyć na niby. zawsze były to walki na śmierć i życie.
- W takim razie u nas ci się spodoba.
- Już mi się podoba - stwierdził.
- Mnie również. Jest cudownie - poparła go Alice.
- W sumie to ostatnio było całkiem nudno. Wasze pojawienie się jest jakąś różnorodnością - rzekł Edward, po czym wszyscy czworo wybuchnęli śmiechem.

******************

No i jest kolejna. Ostatnio miałam trochę więcej czasu na pisanie. Jak widzicie rozdział znów w narracji trzecioosobowej. Tak było mi lepiej napisać ten rozdział. W każdym razie czytajcie i komentujcie ~ Tini.

6 komentarzy:

  1. Super. Fajnie że tak ciepło przyjęli Al i Jazza. :) ~Aniela

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze znowu druga. No dobra, ale rozdział bardzo fajny. Śmiałam się jak Emmet rozwalił żyrandol. Weny ~Dorcas

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. Akcja coraz bardziej rozwinięta. Oby tak dalej. Weny życzę ~Viola

    OdpowiedzUsuń
  4. Super. Bardzo mi się podobało zdziwienie Edwarda, a potem ta ciekawość Emmeta. To było super. ~Bella

    OdpowiedzUsuń
  5. Niezły rozdział. Podobało mi się ciepłe przyjęcie Alice i Jaspera. Fajne też było to zdziwienie Edwarda. Ogólnie naprawdę fajne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział genialny. Bardzo podobało mi się jaj przyjęli Jaspera i Alice. Fajne było też zdziwienie Edwarda gdy odkrył, że jego rzeczy znajdują się w garażu.
    madziula0909

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania :)