sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział 23 : Zakład i niespodziewana wizyta

Odkąd pomiędzy mną, a Jasperem doszło do pocałunku żadne z nas już o tym nie wspominało. Oboje trzymaliśmy się postanowienia, aby o wszystkim zapomnieć. To znaczy tak teoretycznie. Niby o tym nie wspominaliśmy, ale ja nie potrafiłam wyrzucić tego z głowy. Co raz sobie o tym przypominałam i to w najmniej oczekiwanym momencie.
- Patrz przestało padać - rzekł Jazz następnego dnia rano.
- Mówiłam ci, że tak będzie - skwitowałam.
- No tak bo ty zawsze masz racje - zaśmiał się.
- Skąd ten sarkazm, co? - zapytałam udając oburzenie.
- Nie wiem tak jakoś lubię się z tobą droczyć królewno ...
- Alice. Mam na imię Alice. Więc przestań do mnie mówić królewno.
- Niby dlaczego? - niby to się zdziwił, ale widać było, że kryje śmiech.
- Bo to mnie drażni, rozumiesz?
- Dobrze nie będę cię więcej tak nazywał... mały potworku
- Jasper!
- No co? Powiedziałaś, że nie mogę nazywać cię królewną.
- Masz do mnie mówić po imieniu, a nie jakaś królewna, potworek czy co tam ci jeszcze wpadnie do tej twojej głowy.
- Kiedy ja lubię wymyślać dla ciebie jakieś takie przezwiska - coraz trudniej szło mu ukrywanie śmiechu.
- To będziesz sobie musiał sobie znaleźć inne zajęcie - warknęłam.
- Oj daj spokój królewno...
- Jasper powiedziałam co przestań!
- No dobrze już dobrze przepraszam ja po prostu od bardzo bardzo dawna się tak dobrze nie bawiłem.
- Aha więc drażnienie mnie sprawia ci przyjemność?
- No w sumie to czasem tak...
- A nie możesz poopowiadać kawałów pośmiejemy się razem, a nie tak sam będziesz się śmiał z czegoś co mnie denerwuje?
- Nie. to już nie będzie to samo królewno - jedyne jednak co teraz z tego miał to to, że dostał ode mnie kuksańca.
- Zobaczysz odpłacę ci się pięknym za nadobne - powiedziałam.
- Tak, tak, tak uważaj bo ci się uda. - zakpił.
- A chcesz się założyć? - zapytałam mrużąc oczy.
- A chcę.
- Na serio? - nie dowierzałam mu.
- Na serio. Chyba, że się boisz?
- Ja się boje? Też mi coś - prychnęłam.
- Niech będzie. To o co się zakładamy? - zapytał Jasper.
- Jak ja wygram i uda mi się wyprowadzić cię z równowagi to przestaniesz nazywać mnie królewną, potworkiem i tym podobnymi.
- Ale jeśli ja wygram to będę jeszcze bardziej nie znośny - powiedział udając złowieszczy ton.
- Stoi - zgodziłam się.
- I faj... - zaczął Jasper, ale nie skończył. Nagle usłyszeliśmy Zbliżający się samochód.
- Co jest grane? - zapytałam.
- Nie wiem - cały dobry humor Jazza nagle wyparował. Ja skupiłam się na wizji.
- To znajomi mieszkańców tego domu. Nie wiedzą, że oni się stąd wyprowadzili i jadą do nich z wizytą - wyjaśniłam.
- I co teraz?
- Dasz radę wytrzymać chwilę wśród ludzi? - zapytałam.
- Tak - odparł.
- W takim razie powiedzmy im, prawdę. Że poprzednie właściciele się wyprowadzili, a my kupiliśmy od nich ten dom.
- To ma być prawda?
- Częściowo - odpowiedziałam.
- Myślisz, że to wypali?
- Tak.
- To czemu jesteś taka zdenerwowana?
- Bo coś mi to przypomina. Ta sytuacja... ale teraz to nie ważne.
-Jak chcesz. Ale pozostaje jeszcze jedna rzecz.
- Jak?
- Kim będziemy dla siebie? Bo raczej nie uwierzą, że dwójka przyjaciół wynajęła sobie dom.
- To udawajmy parę - powiedziałam zanim ugryzłam się w język.
- Niech będzie.
- Uwaga idą - trzask drzwiczek samochodu. Kilka kroków po werandzie. Pukanie do drzwi...
- Słucham - zapytałam otwierając drzwi.
- Eee... Kim pani jest? - zapytał jakiś starszy, niski, siwowłosy mężczyzna.
- Nazywam się Alice Brendon i mieszkam tu razem z moim partnerem Jasperem Wintlockiem - wyjaśniłam.
- Jak to pani tu mieszka? A moim znajomi?
- To pan nic nie wie? Przeprowadzili się jakiś czas temu.
- Niemożliwe.
- Ależ proszę pana kupiliśmy od nich ten dom.
- Alice jakiś problem? - Jazz wyszedł zza drzwi.
- Nie nie. Zaszła drobna pomyłka. Ale już sobie idziemy - rzekł mężczyzna - przepraszamy - wybąkał jeszcze  i razem ze swoją żoną wsiadł do samochodu. Ja zamknęłam drzwi.
- Mało brakowało - skomentował Jazz.
- Tak wiem. Dlatego bierz plecak trzeba natychmiast ruszać w dalszą drogę.

*******************

Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale ostatnio nie bardzo miałam czas na pisanie. Obiecuję jednak, że się poprawię. Nie wiem czy teraz, ale idą wakacje, więc wtedy na pewno będę miała czas. Na razie czytajcie i komentujcie ~ Tini.


4 komentarze:

  1. Widzę, że tym razem to ja jestem pierwsza! Bez urazy Anielo, ale siedziałam tu od rana żeby w końcu doczekać się tego rozdziału. A no właśnie rozdział. Tini on jest genialny. Mnóstwo w nim humoru i zarówno trochę niebezpieczeństwa. Bardzo fajny. Mam nadzieję, że będziesz miała trochę czasu by pisać dalej. Życzę ci tego, a także weny ~Viola.

    OdpowiedzUsuń
  2. No Violu, tym razem ci się udało. ;D
    A rozdział świetny. Myślałam że się na niego nie doczekam. ;) ~Aniela

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny blog. Wpadłam na niego nie dawno i jestem mile zaskoczona. Zwykle blogi, na które wchodzę są denne, ale ten jest naprawdę genialny. Notka bardzo fajna ( zresztą tak jak inne :D). Pozostaje mi tylko życzyć ci weny i czasu do pisania.
    P.S. Mam nadzieję, że nie jesteś zła, że nie skomentuje wszystkich notek, ale za długo by nadrabiać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Początek najlepszy jak się kłócili ;* pełno w tym rozdziale humoru i to mnie bardzo cieszy. Notka jest genialna!
    madziula0909

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania :)