- Wróciłam - zawołała.
- Fajnie - odparłem.
- Polowałeś w ogóle? - zapytała - Twoje oczy nie zmieniły koloru.
-Nie polowałem. Chciałem zaczekać na ciebie - odparłem.
- W takim razie chodźmy - zaproponowała wesoło Alice.
- Chodźmy - zgodziłem się i ruszyłem przodem. Polowanie nie zajęło nam dużo czasu. Po mniej więcej godzinie oboje byliśmy już najedzeni. Zauważyłem, że Alice poluje trochę mniej niż ja, ale to musiała być kwestia przyzwyczajenia.
- To co ruszamy dalej w drogę? - zapytałem.
- Pewnie! -odparła Alice. Szliśmy w milczeniu. Po jakimś czasie Al je przerwała.
- Opowiesz mi o Volturich? - zapytała ni stąd ni zowąd.
- Po co? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- Chcę coś o nich wiedzieć. Przecież teraz kiedy zaczynamy cywilizowane życie powinnam wiedzieć o wampirzym świcie jak najwięcej - wyjaśniła.
- No dobrze - zgodziłem się - to co chcesz o nich wiedzieć?
- Wszystko- odparła. Westchnąłem.
- Volturi od wieków rządzą wampirami na całym świecie, ustanowili również obowiązujące wampiry prawo. Przede wszystkim nie wolno nam ujawniać istnienia wampirów ludziom, zakazane są też masowe mordy w jednym miejscu, tworzenie wielkich armii wampirów do walki o „terytoria łowieckie”...
- Takiej jak ta armia Marii - przerwała mi Alice
- Tak właśnie takiej.
- No kontynuuj - powiedziała.
- ...i zamienianie dzieci w wampiry...
- Dlaczego? - Al znów mi przerwała.
- Ponieważ po przemianie nie panują nad sobą.
- Po co zmieniać dzieci w wampiry?
- Alice skąd mam wiedzieć? - lekko się zirytowałem.
- Do dobra dobra opowiadaj dalej.
- Volturi przejęli władzę siłą, piętnaście wieków temu, odbierając ją pradawnemu szczepowi rumuńskich wampirów, z których ocaleli tylko Stefan i Vladimir. Posiadają różnorodne dodatkowe zdolności oprócz lepszego słuchu, wzroku czy umiejętności błyskawicznego poruszania się. Aro, Kajusz i Marek, przywódcy dobierają do swojej straży przybocznej tylko najlepsze i najbardziej utalentowane wampiry. Dzięki temu nikt nie jest w stanie zagrozić ich władzy.
- Nawet armia taka jak Marii?
- Armia nowo narodzonych to przy Volturich nic - wyjaśniłem.
- A co z tymi ich talentami? Mówiłeś, że mają jakieś przerażające dary.
- No bo mają?
- Jakie?
- No więc tak przywódca Aro potrafi czytać w myślach dzięki jednemu dotknięciu dłoni osoby, z której umysłu chce coś wydobyć. Z tego co mówiłaś Edward Cullen ma podobny dar.
- Tak. On też czyta w myślach, ale nie musi dotykać osób żeby móc to zrobić.
- No właśnie. Marek, kolejny przywódca potrafi wyczuwać więzi łączące ludzi lub wampiry. Kajusz nie ma żadnych specjalnych zdolności.
- To nie jest aż tak przerażające - stwierdziła Alice.
- Bo to tylko przywódcy. Straż jest o wiele gorsza - powiedziałem - Jane potrafi torturować wzrokiem, Alec odbiera wszystkie zmysły, paraliżuje. Chelsea potrafi wpływać na emocje między ofiarami to znaczy, że może sprawić iż znienawidzisz tego kogo kochasz bo ona tak chce... Renata jest osobistym ochroniarzem Aro. Kiedy ktoś się do niego zbliża ona sprawia, że ten ktoś zapomina po co szedł ku Aro. Reszta taka jak Heidi, Demetri czy Feliks nie posiadają aż takich zdolności, ale też są niebezpieczni - zakończyłem. Alice nie była w stanie nic powiedzieć.
- Skąd tyle o nich wiesz? - zapytała.
- Od Marii - wzruszyłem ramionami - jak się chce łamać zasady to trzeba je znać i wiedzieć kto stoi na ich straży.
- No tak - odparła jedynie.
*
Szliśmy już tydzień i takiej ulewy żeśmy jeszcze nie wiedzieli. Lało jak z cebra. Nam nie zakłócało to widoczności bo widzieliśmy idealnie lecz nie było przyjemnie iść w takim deszczu.
- Mam dosyć - powiedziała Alice.
- Ja też. Jak tylko napotkamy na jakiś pusty dom to do niego wchodzimy - postanowiłem.
- Oszalałeś?! wydarła się.
- Nie.
- To dlaczego chcesz wchodzić do domu, w którym są ludzie?!
- Nie będzie tam ludzi.
- JASPER!!!
- Co.
- NIE BĘDZIEMY ICH ZABIJAĆ, ROZUMIESZ?! PO MOIM TRUPIE!
- Alice spokojnie- starałem się ją uspokoić.
- Nie nie będę spokojna! Rozumiesz?
- Alice my nie zabijemy ludzi po prostu wybierzemy dom, w którym nikt nie mieszka.
- No. To jak tak to dobrze - zgodziła się i na chwilę zamilkła - jakąś mile stąd jest taki dom.
- W takim razie prowadź - powiedziałem. Rzeczywiście. Był dom i to bardzo ładny. w sam raz by się wysuszyć. Weszliśmy do środka. Alice była naprawdę genialna w otwieraniu zamków.
- Jestem cała mokra - skwitowała - idę się wykąpać.
- Jasne - oparłem i chciałem wziąć od niej torbę, ale stało się jakoś tak zamiast torby w rękach miałem Alice w ramionach. Patrzyłem jej w oczy. A potem... sam nie wiem dlaczego to zrobiłem... może pod wpływem jakiegoś impulsu, ale zbliżyłem się do niej. Nie protestowła. Byliśmy coraz bliżej i bliżej aż w końcu pocałowałem ją prostu w usta...
*
I znów zabijecie mnie za zakończenie, ale ja znów zrobiłam to celowo. Myślę, że rozdział będzie Wam się podobał. Zajrzyjcie też do zakładki "Bohaterowie". Pozdrawiam. Czytajcie i pozostawcie po sobie ślad w postaci komentarza ~ Tini .
Suuuuuper!!! :D Wreszcie się pocałowali! I ta narracja z punktu widzenia Jaspera jest super :D. A oto moje ulubione fragmenty:
OdpowiedzUsuń,,ale stało się jakoś tak zamiast torby w rękach miałem Alice w ramionach."
,,- Dlaczego? - Al znów mi przerwała.
- Ponieważ po przemianie nie panują nad sobą.
- Po co zmieniać dzieci w wampiry?
- Alice skąd mam wiedzieć? - lekko się zirytowałem."
,,Wywoływała we mnie coś czego nigdy jeszcze nie czułem. Ale co? Te jej niekontrolowane odruchy, przytulanie się do mnie, pytania o miłosną przeszłość... Czy to możliwe, że między nami jest coś więcej...? "
Ogólnie bardzo mi się podobało. - Aniela
PS. Mam nowe zdjęcie :D
Piszesz i masz. czytam i komentuję. Rozdział genialny. Nareszcie stało się to na co czekałam. Pocałunek Al i Jazza. Za zakończenie bym cię zabiła, ale chce wiedzieć co dalej. Weny ~Viola
OdpowiedzUsuńNo i w końcu się pocałowali! Jak ja na to czekałam! Rozdział genialny!
OdpowiedzUsuńmadziula0909