niedziela, 25 maja 2014

Rozdział 19 : Prawda czy nie?

Stałam po środku pokoju rozglądając się po pomieszczeniu. Moja torba leżała spakowana na łóżku. Przypomniała mi się sytuacja jak opuszczałam moją jaskinię. Teraz były dwie zasadnicze różnice. Po pierwsze nie byłam już sama. Był tu Jasper. Po drugie nie szłam w ciemno. Wiedziałam dokąd zmierzam. Dzięki wizjom zlokalizowałam dom Cullenów. Powinnam już zejść na dół, ale chciałam coś jeszcze przemyśleć. Dokończyć myśl, którą zaczęłam idąc do biura. Mianowicie to czy rzeczywiście jestem zakochana w Jasperze. Wydawało mi się to nie możliwe. Jednak zbyt wiele wskazywało na to, że to prawda. Wiele razy słyszałam o miłości od pierwszego wejrzenia. Po za tym jak wytłumaczyć to co czułam kiedy mnie przytulił. No, ale w sumie może po prostu wydaje mi się, że jestem w nim zakochana bo odkąd zostałam wampirem nie spotkałam nikogo z kim mogłabym szczerze porozmawiać. Przed Padmą, Sharon, Thomasem czy innymi znajomymi z pracy zbyt wiele musiałam ukrywać. Przed Jazzem nie muszę ukrywać nic. Tak to na pewno to. Po prostu cieszę się z jego obecności. Moje rozmyślania przerwał sam Jasper, który zapukał do drzwi.
- Mogę wejść? - zapytał.
- Tak - odpowiedziałam. Wszedł.
- Chciałem tylko zapytać czy już się spakowałaś - powiedział.
- Tak jestem już gotowa - odparłam.
- To co idziemy na polowanie? - zapytał uśmiechając się zabójczo.
- Tak pewnie - odrzekłam starając się ignorować motyle w brzuchu, które nagle się pojawiły przez ten jego uśmiech.
- Panie przodem - rzekł nie przestając się uśmiechać i otworzył drzwi. Odwzajemniłam uśmiech i ruszyłam przodem.
- Tak właściwie to wiesz gdzie dokładnie mamy iść jak już dotrzemy do Filadelfii? - Jasper przerwał ciszę.
- Jasne, że wiem - odparłam - Myślisz, że nie sprawdziłabym wszystkich szczegółów?
- tak tylko pytam - zaśmiał się - To dokąd idziemy?
- No przecież na polowanie. Sam to zaproponowałeś - zaczęłam się zastanawiać czy wampir może być tak zapominalski.
- Królewno wiem gdzie teraz idziemy, ale ja pytam o ten dom Cullenów w Filadelfii? - widać było po nim, że maskuje śmiech.
- Bardzo śmieszne - mruknęłam.
- No weź Alice powiedz - poprosił.
- Nie.
- Proszę - zrobił minę słodkiego małego pieska (wiedział, że uwielbiam szczenięta).
- Na uboczach Filadelfii. Podobnie jak my nie lubią mieszkać w centrum miasta - wyjaśniłam.
- To dobrze. Nie lubię tłoków.
- Ja też nie. Ale teraz skupmy się na polowaniu - zaproponowałam.
- Jasne - zgodził się Jasper.
- A tylko jeszcze jedno - powiedziałam.
- O co chodzi?
- Nie licz na to, że za każdym razem jak zrobisz słodką minę to ja zrobię wszystko co chcesz, jasne?
- Przemyślę sprawę
- Jasne? - zastąpiłam mu drogę.
- Dobrze, dobrze niech ci będzie królewno - najwyraźniej śmieszyło go kiedy byłam stanowcza. Nie potrafiłam się jednak na niego złościć, więc po prostu się uśmiechnęłam.
- Możemy iść? - zapytał Jasper.
- Jasne, ale nie rozumiem jednego - powiedziałam.
- Czego nie rozumiesz?
- No polowaliśmy zaledwie wczoraj wieczorem, a ty już jesteś głodny. Ja na początku też musiałam polować dość często, ale później jakoś to przeszło. Tak myślę, że to przychodzi z wiekiem. No wiesz samokontrola. A ty przecież jesteś starszy ode mnie.
- Tak praktycznie rzecz biorąc to jestem tylko rok straszy niż ty.
- To fizycznie tak, ale chodzi mi o to, że dłużej jesteś wampirem.
- Widzisz normalnie poluje rzadziej, ale ta krew zwierzęca jest mniej sycąca, a po za tym chcę już ruszać w drogę.
- Aha. W takim razie chodźmy - powiedziałam. Jasper skinął głową i nasza rozmowa się zakończyła. Szybko zwęszyliśmy parę łosi. Skupiłam się na polowaniu. Pierwsza zaspokoiłam pragnienie. Czekając na Jazza powróciłam do swoich myśli. Kiedy byłam sama o wiele lepiej było mi twierdzić, że nic nie czuję do Jaspera. Jednak kiedy na niego patrzyłam wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Tak się zamyśliłam, że nie zauważyłam powrotu mojego kompana. Objął mnie od tyłu w talii.
- Łatwo cię przestraszyć - skwitował kiedy drgnęłam. Odkręciłam się by mu powiedzieć żeby się, więcej tak nie skradał, ale wtedy utonęłam w jego oczach. W tamtym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że rzeczywiście go kocham. Patrzył mi w oczy, a ja zapragnęłam być bliżej niego. Powoli zbliżaliśmy się do siebie. Dzieliły nas już tylko milimetry. Już, już miałam go pocałować... ale odsunęłam się wyswobadzając się z jego objęć.
- Może lepiej już wracajmy - zaproponowałam i nie czekając na niego ruszyłam z powrotem do domu.

**********************

Myślałam, że mi się nie uda, ale jednak. Jest nowy rozdział. Mam nadzieję, że będzie Wam się podobać. czytajcie i komentujcie ~Tini

3 komentarze:

  1. Suuper! Cieszę się że wstawilas już dziś. ;) . I cieszę się że przeczytałam wcześniej od Violetty. :). Oczywiście żartuję. Podobały mi się te przemyślenia Alice dotyczące Jazza.
    Super rozdział. ~ Aniela

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział! Myślałam, że Alice pocałuje Jaspera, ale niestety nic z tego. Cieszę się, że ostatnio masz czas i wenę na pisanie. Oby tak dalej ~Viola

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten rozdział był genialny, a szczególnie rozmowy na początku rozdziału. Nie mogłam się powstrzymać od uśmiechu. Myślałam, że Alice i Jasper się pocałują :/ No cóż, może innym razem ;*
    madziula0909

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania :)