- Na pewno - odrzekł - Będzie lepiej jeśli pójdziesz sama - kiwnęłam głową. Zdjęłam torebkę z wieszaka, włożyłam do niej teczkę z rezygnacją.
- To do zobaczenia - rzuciłam i wyszłam z domu. Tak naprawdę to cieszyłam się, że idę sama. Musiałam przemyśleć kilka rzeczy, a w obecności Jaspera nie było to łatwe. I między innymi to chciałam przemyśleć. Świetnie czułam się przy nim, ale też jakoś inaczej niż przy moich innych znajomych. Kiedy patrzyłam na niego nie mogłam oderwać wzroku. Upajał mnie jego głos. Wciąż pamiętałam to uczucie kiedy mnie przytulił, czy choćby kiedy ujął moją dłoń przy pierwszym spotkaniu. Nigdy wcześniej nie zaznałam takiego uczucia, ale moja podświadomość wysyłała mi jedno jedyne określenie : miłość. Wiele razy słyszałam o miłości od pierwszego wejrzenia, ale nie mogłam uwierzyć, że to przytrafiło się mnie. Przecież znałam Jazza zaledwie nie całą dobę. Choć praktycznie rzecz biorąc znałam go od wielu miesięcy... Nie! To nie możliwe! Nie zakochałam się w Jasperze. Próbowałam skupić się na tym co powiem moim znajomym kiedy dotrę do biura, ale nie mogłam się skupić. Po głowie cały czas kotłowały mi się myśli o Jasperze.
- Hej Alice! - usłyszałam za sobą głos Sharon, mojej współpracownicy. Zatrzymałam się i pomachałam do niej.
- Cześć - przywitałam ją, gdy do mnie podeszła do mnie.
- Wygląda na to, że czeka nas kolejny pracowity dzień - stwierdziła.
- Chyba tak - bąknęłam. Po części była to prawda bo, przecież ja planowałam podróż. W końcu dotarłyśmy do biura. Ku mojemu zaskoczeniu siedział tam Brendan Baker we własnej osobie.
- Dzień dobry, panie kierowniku - powiedziałyśmy na raz ja i Sharon.
- Dzień dobry, dzień dobry - odrzekł. Nie minęło dwie minuty, a do biura wpadła Padma.
- Cześć wszystkim - powiedziała i dopiero po chwili zauważyła kierownika - dzień dobry - przywitała go.
- Dzień dobry - odparł ponownie - Czy są ju wszyscy? - zapytał.
- Chyba tak - odpowiedział mu Thomas.
- W takim razie mam dla was wiadomość - rzekł Baker - ponieważ nasze biuro przynosi ostatnio duże zyski to wszyscy dostajecie podwyżkę - wszyscy przyjęli to z ogólnym entuzjazmem. Ja jednak musiałam zebrać się na odwagę i powiedzieć, że odchodzę.
- Przepraszam bardzo - zaczęłam - ale czy ja też mogłabym coś powiedzieć?
- Ależ oczywiście pani Brendon - kierownik pozwolił mi na to.
- Odchodzę z pracy - wydusiłam.
- Ale dlaczego, Alice? - zapytała Padma.
- Wyjeżdżam z Alabamy - wyjaśniłam.
- Czy jest sposób by panią zatrzymać? - Baker też wydawał się być smutny z tego powodu.
- Niestety nie - powiedziałam dając mu do ręki rezygnacje.
- No dobrze. W takim razie muszę przyjąć to wypowiedzenie, ale pani musi przyjąć swoja wypłatę, a także odprawę - rzekł wręczając mi plik pieniędzy.
- Dziękuje - odparłam. Pieniądze mogły się teraz przydać.
- No cóż... Powiem pani tylko tyle, że była pani jedną z moich najlepszych pracownic.
- Dziękuje - powtórzyłam.
- Pójdę już chcecie pewnie pożegnać panią Brendon - rzekł, po czym zwrócił się do mnie - do widzenia.
- Do widzenia - odpowiedziałam mu i wyszedł.
- Alice - Sharon podeszła do mnie i mnie uściskała. Przez następne pół godziny wszyscy się ze mną żegnali. Na koniec podeszła Padma.
- Dziękuję ci za wszystko - powiedziałam. Chciało mi się płakać.
- Niby za co? - Padma płakała.
- To dzięki tobie tu pracowałam i w ogóle byłaś i jesteś moją przyjaciółką - odparłam.
- Och Alice - wyszlochała Padma.
- Muszę już iść - szepnęłam. Puściła mnie - Cześć - powiedziałam do wszystkich i wybiegłam z biura.
*
Wpadłam do domu jak oszalała. Było mi okropnie smutno. Nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak przyzwyczaiłam się do wszystkich. Prawie całą drogę myślałam tylko o nich. Był tego jeden plus. Nie myślałam o Jasperze.
- Wróciłaś już - powiedział Jazz we własnej osobie. Jakbym go telepatycznie tu ściągnęła.
- Tak - odparłam - możemy zacząć się szykować.
- Kiedy cię nie było spakowałem kilka rzeczy z szafy tego chłopaka. Torbę pożyczyłem od ciebie. Mam nadzieję, że się nie gniewasz.
- Nie skądże - uspokoiłam go - W takim razie pójdę się spakować i możemy ruszać - już miałam wyjść z pokoju kiedy nagle Jasper mnie zartrzymał.
- Alice?
- Tak?
- Co ci jest? - zapytał.
- Nic - odpowiedziałam i odkręciłam głowę.
- Wczoraj byłaś jakaś taka weselsza - stwierdził. Sama nie wiem dlaczego to zrobiłam. Po prostu rzuciłam mu się na szyję. Tym razem nie był tym aż tak zaskoczony. Chyba zauważył, że czasem działam impulsywnie. Przytulił mnie, a ja mu opowiedziałam o pożegnaniu z przyjaciółmi.
- Nie wiedziałem, że wampir może tak przywiązać się do ludzi - stwierdził kiedy skończyłam mówić.
- To moi przyjaciele - odrzekłam - pomogli mi kiedy byłam zupełnie sama i teraz mi ich brakuje.
- Już nie jesteś sama - powiedział patrząc mi w oczy - teraz masz mnie - nie wiedziałam co powiedzieć. Nawet nie miał pojęcia ile znaczy dla mnie to co powiedział.
- Dziękuje - odparłam jedynie - pójdę się spakować - uśmiechnęłam się do niego.
- Alice?
- Tak? - zapytałam już trochę ze zniecierpliwieniem.
- Właściwie to dokąd my jedziemy?
- A no tak. Do Filadelfii.
- To dość daleko.
- Wiem, ale chyba damy radę, prawda?
- Prawda.
- A teraz naprawdę idę się już pakować.
- Alice?
- CO? Jasper jeśli chcemy dotrzeć do Cullenów to trzeba się ruszać, a nie możemy iść dopóki nie jestem spakowana, a jak mam się spakować skoro ciągle mi przeszkadzasz.
- No już uspokój się królewno chciałem tylko zapytać czy jak skończysz to pójdziesz ze mną zapolować - moje rozdrażnienie najwyraźniej go bawiło.
- Tak pójdę, a teraz czy mogę iść się już spakować?
- Myślę, że tak - odpowiedział ze śmiechem.
- Dziękuję za pozwolenie - również się zaśmiałam i wyszłam z pokoju.
*******************
Jest kolejna. Trochę mało akcji tak wiem, ale przecież czasem tak trzeba, prawda? W każdym razie czytajcie i komentujcie ~ Tini
Rozdział genialny! Uśmiałam się z tego jak Jasper co chwilę zatrzymywał Alice. Mam nadzieję, że wena ci dopisze czego ci szczerze życzę ~Viola
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Podobały mi się te romantyczne momenty np. Kiedy go przytuliła ;) . Świetny. :-D ~ Aniela
OdpowiedzUsuńNie mogłam się powstrzymać od szerokiego uśmiechu na twarzy, jaj Jasper ciągle zatrzymywał Alice. Rozdział genialny! Bardzo mi się podobał ;*
OdpowiedzUsuńmadziula0909