sobota, 17 maja 2014

Rozdział 16 : Długo wyczekiwany dzień

Odkąd Melanie nieświadomie przekazała Alice informacje o Johnie ta zaprzestała szukania swojej przeszłości. Gdy tylko wsiadła z samolotu od razu wróciła z powrotem do Alabamy. Nie zamierzała ryzykować. Skupiła się na teraźniejszości. Zaczęła szukać pracy i już po kilku tygodniach ją znalazła. Pracowała teraz w biurze podróży "Travel light". Kiedy zaniosła tam swoje podanie Padma, kobieta, która załatwiła jej szybkie bilety do Biloxi od razu ją rozpoznała. Alice widziała w wizji jak wstawia się za nią u kierownika biura i na drugi dzień ten kierownik Brendan Baker poinformował wampirzycę przyjeżdżając osobiście do niej do domu, że dostała pracę. Bardzo się z tego powodu cieszyła. Zaprzyjaźniła się z Padmą, która wprowadziła ją w temat pracy. Nie było mowy o straceniu panowania nad sobą. Radziła sobie świetnie. Nikt nie wiedział, że jest ona wampirzycą. Tylko w słoneczne dni przychodziła do pracy bardzo wcześnie by nikt jej nie widział. Stała się bardziej towarzyska. Czasem zapraszała znajomych z pracy do siebie do domu (oczywiście najpierw uzupełniając lodówkę ludzką żywnością - pomysł zaczerpnięty od Cullenów), a czasem to ona odwiedzała ich. Nie przestawała myśleć o Jasperze i innych, ale nie była to już taka mania jak kiedyś. Nocą częściej czytała książki niż patrzyła co robią wampiry. Czasami jednak była tego ciekawa. raz odkryła, że Jasper ma dość życia z Peterem i Charlotte (jego znajomi) nie podobało mu się polowanie na ludzi i rozważał odłączenie się od nich. Alice wiedziała jednak, że zanim się spotkają minie jeszcze trochę czasu.

*

Był kwiecień 1922r. Alice była już wampirem przez dwa lata. Ten dzień zaczęła jak każdy inny. Rano odłożyła książkę, poszła zapolować, umyła się i wyszła do pracy. Jak zwykle szła piechotą. Kiedy dochodziła do biura spotkała Padmę. 
- Cześć Alice - przywitała ją kobieta. 
- Cześć - odpowiedziała Brendon. Obie weszły do środka. 
-  WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO ALICE!!! - wszyscy jej znajomi z pracy podchodzili do niej składając jej życzenia. "No tak" pomyślała. "W końcu w moim dowodzie jest napisane, że 20 kwietnia mam urodziny i wygląda na to, że kończę dwadzieścia jeden lat". Było to dla niej dziwne bo od czasu przemiany wszyscy mówili jej, że wygląda na dziewiętnaście lat i do tej pory nic się nie zmieniła. 
- Dziękuję wam - tylko tyle była w stanie powiedzieć. Pierwszy raz ktoś był dla niej tak życzliwy. 
- Daj spokój to twoje urodziny - rzekła Padma. 
- Urodziny urodzinami, ale bierzmy się do pracy bo zaraz wszyscy wylecimy z hukiem - komu jak komu, ale Alice naprawdę zależało na pracy. Innym chyba też bo posłuchali jej i wzięli się za swoje obowiązki. Kiedy tylko wampirzyca usiadła za swoim biurkiem wszystko się rozmyło. Całe biuro, wszystkie głosy zniknęły, ale pojawiło się coś innego... ona sama siedząca w barze niedaleko biura wyczekująca kogoś... W końcu ten ktoś wchodzi... chłopak o miodowych włosach z ciemnymi wampirzymi oczami... Jasper... podchodzi do niej...
- Alice! Alice! - usłyszała głos Padmy.
- Przepraszam cię zamyśliłam się - odpowiedziała ze skruchą - Co mówiłaś?
- Pytałam czy może poszłybyśmy gdzieś razem po pracy. Co ty na to? 
- Wiesz... tak właściwie to jestem już z kimś umówiona na wieczór - powiedziała nie potrafiąc ukryć lekkiego uśmiechu.
- Randka? - zainteresowała się kobieta.
- Nie! - zaprotestowała natychmiast  Alice - Po prostu spotkanie ze znajomym.
- Aha... Dobra niech będzie, że ze znajomym. - Padma zamyśliła się na chwilę - Al?
- Tak?
- Mogę cię o coś zapytać?
- Tak... 
- Jesteś tu sama? No bo wiesz to, że mieszkasz sama to wiem, ale chodzi mi czy masz kogoś w Alabamie czy gdzieś w pobliżu... 
- Rodzice mieszkają w Biloxi. Przyjechałam tu sama jak tylko stałam się pełnoletnia - Alice nie lubiła kłamać, ale czasem po prostu musiała.
- Czemu? No wiesz czemu wyjechałaś?
- Nigdy nie lubiłam Biloxi - to nie było już do końca kłamstwem.
- Rozumiem. To do nich leciałaś wtedy jak przyszłaś do nas po raz pierwszy?
- Tak. Moja mama była chora dlatego tak mi zależało wtedy na czasie.
- Ojej. Ale mam nadzieję, że już wszystko gra.
- Tak to tylko jakieś przelotne choróbsko - Padma wyczuła, że Alice nie ma ochoty o tym rozmawiać, więc po prostu zajęła się swoją pracą. Cały dzień wszyscy byli bardzo zajęci. Klientów było mnóstwo. Sama Brendon przyjęła ich chyba z piętnastu. Robiło się coraz cieplej, więc ludzie wyjeżdżali na święta, a niektórzy już planowali wakacje. O osiemnastej Padma i Alice zamknęły biuro.
- Dobra to do jutra Al
- Do jutra - wampirzyca starała się być wesoła i wychodziło jej to tylko dlatego, że miała świadomość, że już niedługo zobaczy Jaspera. Wiedziała jednak, że być może jutro zobaczy Padmę, ale tylko po to by powiedzieć jej, że rezygnuje z pracy. 
- Miłej zabawy dziś wieczorem - rzuciła jeszcze na odchodne kobieta i poszła w stronę swojego domu. Alice również poszła do siebie. Szła dość powoli rozmyślając. "Nie sądziłam, że kiedy w końcu stanie się to czego chciałam będę tęsknić za tym życiem". Kiedy opuściła okolice domów ludzkich puściła się pędem. Ten pęd pomógł jej się otrząsnąć. Teraz powoli zaczynała odczuwać podekscytowanie. Gdy tylko dotarła do domu od razu skierowała się do łazienki. Wykąpała się porządnie i nałożyła najlepsze ubrania jakie miała. Włosy starannie rozczesała. Wypakowała z torby, którą zwykle nosiła do pracy kilka rzeczy i przełożyła je do mniejszej torebki. Spojrzała na zegarek. Była 20:00 Z tego co wynikało z wizji Jasper miał się zjawić około 21. Dziewczyna zarzuciła torbę na ramię i wyszła z domu. Szła dość szybko. Co prawda wolała ruszać się niż siedzieć w jednym miejscu, ale nie miała najmniejszego zamiaru przeszkodzić wizji w spełnieniu się. W końcu dotarła do baru. Usiadła przy kontuarze. 
- Coś podać, droga pani? - zapytał barman. 
- Poproszę sok pomarańczowy - odpowiedziała. Nie raz jadła ludzkie jedzenie. Nie szkodziło jej, ale nie było zbyt smaczne. 
- Proszę bardzo. To będą 3 dolary - rzekł barman podając jej szklankę. Alice zapłaciła i zaczęła powoli pociągać ze szklanki. Chciała się czymś zająć bo inaczej po prostu by zwariowała. 

*

Siedziałam w barze już dość długo. A może po prostu tak mi się wydawało. Tak. Na pewno tylko mi się zdawało bo jest dopiero pięć po dziewiątej. Nie mogłam już usiedzieć. Nigdy nie miałam z tym problemu wręcz przeciwnie. Potrafiłam usiedzieć cała noc w jednej pozycji i nic. A teraz? 
Nagle coś we mnie drgnęło. Poczułam zapach. Zapach inny niż wszystkie, które czułam to tej pory. Wampirzy zapach. 
Ręce zaczęły mi się trząść. Nie wiedziałem co robić. Zapach stawał się coraz mocniejszy.
"Weź się w garść" skarciłam się w myślach. Pomogło. 
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i wtedy go zobaczyłam.
Miał miodowe włosy. Piękne ciemne oczy. Był chorobliwie blady tak jak ja. Twarz miał jakąś taką niby groźną, ale nie zbyt pewną... taką jakby wystraszoną. Był jeszcze przystojniejszy niż w moich wizjach. 
 Zeskoczyłam ze stołka i podeszłam do niego uśmiechając się.
Spojrzał na mnie.
- Kazałeś mi długo na siebie czekać - powiedziałam i podałam mu dłoń. Teraz nie działał mój mózg. Kierowałam się sercem.
- Proszę o wybaczenie - odrzekł ujmując moją dłoń. Przeszły mnie ciarki. Miał taki piękny głos. Jego dotyk mnie oszałamiał. Zaniemówiłam i po prostu patrzyłam w jego oczy...

**********************

Wiem, wiem, wiem. Zabijecie mnie za takie zakończenie, ale zrobiłam to celowo. Taki "efekt specjalny". Mam jednak nadzieję, że będzie Wam się podobać. Postanowiłam wziąć się do roboty i wynagrodzić Wam to, że ostatnio tyle musieliście czekać, a potem mieliście tylko krótkie rozdziały. Z takich ogólnych info to jeszcze tylko jedna rzecz. Zapewne zauważyliście, że w ostatnim akapicie zrobiłam opowiadanie z punktu widzenia Alice. Cel był taki, by lepiej odzwierciedlić jej uczucia związane z pojawieniem się Jaspera. Nie przedłużając. Czytajcie i komentujcie, a jeśli macie jakieś pytania to zapraszam do zakładki "Pytania do Tini" (ostrzegam nie ujawniam tam co będzie w kolejnym rozdziale). ~Tini

3 komentarze:

  1. Superr! No nareszcie wprowadziłaś Jaspera. Długo musiałam na to czekać. No a narracja 1-osobowa bardzo mi się podobała. Świetna notka :D~ Aniela

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie jest Jazz! Jak ja go uwielbiam! Ciekawa jestem co będzie dalej. Pisz dalej. Narracja pierwszoosobowa super! ~Viola.

    OdpowiedzUsuń
  3. I wreszcie Jasper!!! Jak ja się cieszę! Nie mogłam doczekać się tego momentu! Rozdział genialny. Bardzo mi się podoba :D Całusy ;*
    msdziula0909

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania :)