- Co ja zrobiłam? - zapytała samą siebie z paniką w głosie. Wiedziała, że pewnie znów będzie musiała uciekać.
- Chociaż... - w jej głowie zaczął rodzić się pomysł, właściwie była to pewna teoria - ostatnim razem zostawiłam po sobie ślady. Porzucona torba, włamanie no i zostawiłam tam tego strażnika. A gdyby tak teraz zabrać ich stąd i upozorować jakiś wypadek z dala od Alabamy. Z tego co słyszałam wracali z wakacji, więc na dobrą sprawę mogli nie dojechać do domu... - pomysł ten wydał jej się tak kuszący, że nie mogła go nie zrealizować. Nie chciała opuszczać Alabamy, więc musiała zrobić wszystko by tam zostać. Pozostawał tylko jeden problem. Aby upozorowany wypadek był wiarygodny trzeba to zrobić na drodze po której wracali. A jak sprawdzić po jakiej drodze wracali? Oczywiście z pomocą specjalnego daru dziewczyny! Alice skupiła się mocno i w końcu to zobaczyła.
- Przejeżdżali przez Biloxi... - wiadomość ta bardzo ucieszyła wampirzycę - skoro tak to będę miała ułatwione zadanie. Zostawię ich gdzieś w tamtych okolicach, a potem wrócę do Alabamy. Wszystko będzie wiarygodne w końcu nie dawno zginął tam strażnik. Wystarczy tylko tam dotrzeć... - i właśnie tu plan Alice się sypał. Jakby nie było z Biloxi do Alabamy biegła przez dwa tygodnie. Nawet bez zatrzymywania się byłoby ciężko. Zanim wróci minie miesiąc. A przez ten czas ktoś może zacząć się czegoś domyślać. - Muszę wymyślić coś innego - zamyśliła się.
- A może po prostu upozorować wypadek samochodowy w okolicach Alabamy...? Tak... Tak będzie lepiej... Będę tylko musiała przeprowadzić jakoś ten samochód, ale uda mi się. Mogę przecież użyć swojego talentu , aby prowadzić auto. - postanowiła od razu wziąć się do roboty. Podeszła do Christophera i zabrała kluczyki z jego kieszeni po czym wyszła na dwór. Nie wiedziała co robić dalej. Skupiła się, więc na wizji i zobaczyła, że musi wcisnąć przycisk i otworzyć drzwi. Tak też zrobiła. Otworzyła jednak wszystkie możliwe drzwiczki i pobiegła do domu. Zabrała najpierw Scotta i usadowiła go na tylnym siedzeniu (tak podpowiedziała jej wizja). Następnie usadowiła Elizabeth na przednim siedzeniu, a Chrisa obok jego syna. Sama Alice zamknęła dom na klucz, który zabrała Elizie i wsiadła do samochodu na fotel kierowcy. Wizja kazała jej wsadzić kluczyk do stacyjki. Tak też zrobiła. Udało jej się odpalić auto. Pozostawało jednak to gdzie zostawić tę trójkę. Zamknęła oczy i skupiła się. Nie zobaczyła jednak nic.
- No cóż. W takim razie muszę działać instynktownie - westchnęła. Wspomagając się wizjami zaczęła jechać. Denerwowało ją mozolne tępo, więc przyspieszała. Nie było to co prawda to samo co bieganie na własnych nogach, ale całkiem przyjemne. Zajechała bardzo daleko.
- Hmm... Skoro zajechałam tak daleko to czemu nie jechać do samego Biloxi.... Ale z drugiej strony tam będzie ciężej upozorować wypadek. Może po prostu zatrzymam się tu... - nagle nawiedziła ją jednak wizja; ona spychająca samochód do przerębli. Tak też zrobiła. Wysiadła z auta, zamknęła drzwi i zepchnęła wóz w najbliższą przeręble usadawiając najpierw Christophera na siedzeniu kierowcy, tak by wyglądało, że to on prowadził.
- No - powiedziała zadowolona sama do siebie. - Problem stworzony, problem naprawiony. - Teraz kiedy emocje opadły zorientowała się, że znowu wpakowała się w kłopoty przez to, że nie potrafiła kontrolować pragnienia. Chciałaby nauczyć się jakoś nad sobą panować lecz nie wiedziała jak to zrobić. Rozmyślając jak to rozwiązać zaczęła biec w drogę powrotną. Nim się obejrzała już otwierała drzwi. Weszła do środka i siadła na kanapie w salonie. Choć fizycznie była silna jak czołg psychicznie była wykończona tym dniem. Chwyciła ze stołu książkę, którą zaczęła czytać rano i zajęła się lekturą.
*********************
No i jest kolejna. Ostatnio mam czas i wenę do pisania. Niestety jak skończy się przerwa świąteczna nie będzie już tak dobrze, ale będę starała się utrzymać "rytuał" dwóch notek tygodniowo. Na razie pozdrawiam, a wy czytajcie i komentujcie.
Alice sama rozwiązuje swoje problemy całkiem nieźle. Pisz dalej.
OdpowiedzUsuń