piątek, 11 kwietnia 2014

Rozdział 4 : Talent i wyprawa

- Cudownie! Po prostu cudownie! Jeszcze tylko tego mi brakowało! - Alice właśnie wróciła z polowania do swojej jaskini, ale wnętrze groty zalane było wodą od deszczu, który padał. Dziewczyna mieszkała tu od kilku tygodni bo nie mogła wymyślić innego miejsca na dom. Jednak ostatnimi czasy nie padało za mocno, więc w środku było sucho, a teraz gdy deszcz lał i zacinał jej tymczasowe mieszkanie było zalane.
- I co ja teraz zrobię? - wampirzyca nie miała już siły. Ubrania, które miała na sobie były już nieźle zużyte, gardło nadal paliło ogniem choć polowała dość często (czyli praktycznie codziennie), a jakby tego było mało nie miała żadnego pomysłu co ze sobą zrobić.
- Dobrze, że przynajmniej nie kręcą się tu żadni ludzie. - ta myśl pocieszała Alice w każdej sytuacji. Bo chociaż nie znosiła niejakiego Johna Wolfa z jakiegoś powodu postanowiła iż posłucha jego rad i nie będzie zbliżać się do ludzi. Deszcz padał coraz mocniej, więc dziewczyna cała już przemoczona westchnęła i odbiegła od jaskini w poszukiwaniu jakiegoś innego miejsca. do zamieszkania. Ale choć szukała i szukała nie mogła znaleźć żadnej innej kryjówki.
- Obeszłam ten las chyba ze cztery razy i nic nie znalazłam. To nie możliwe! Przecież musi tu być jakaś inna jaskinia! - z tym przekonaniem szukała jeszcze kilka godzin. W końcu jednak uznała, że a lesie nie znajdzie nic. Zdesperowana usiadła na kamieniu i ukryła twarz w dłoniach. Chciało jej się płakać lecz zamiast tego poczuła suchość w oczach i zaczęła mrugać by się tej suchości pozbyć. Po jakimś czasie zrozumiała iż jest to wampirze płakanie. Wieczorem ( nadal musiała określać czas na podstawie słońca ) wpadła na pewien pomysł. Mianowicie na taki by opuścić ten las i poszukać w górach. Podniosła się, więc z głazu, którym siedziała i skierowała się w stronę gór. To odrobinę podniosło ją na duchu, ponieważ od pierwszego dnia kiedy odkryła swoją szybkość nic się nie zmieniło nadal uwielbiała prędkość z jaką biegała. Kochała jak wiatr rozwiewał jej włosy i zniszczone ubranie.Biegła ciesząc się chwilą. Wkrótce dotarła jednak do gór i musiała skupić się na poszukiwaniach. Zaczęła od łąki, z której wyruszyła ostatnio ( to jak się tam znalazła nadal było dla niej zagadką ). Rozejrzała się wokoło.
- Tu raczej nic nie znajdę. - westchnęła Alice po czym pobiegła bliżej gór. Przeszukała okolice tej, która znajdowała się najbliżej łąki. Nie znalazła tam jednak nic. Szczęście nie dopisało jej również przy kilku innych miejscach. Dopiero, gdy zapuściła się dalej w wyższe góry coś przykuło jej uwagę. Była to mała, dobrze schowana jaskinia. Alice ucieszyła się z tego tym bardziej iż zauważyła, że pomimo lejącego deszczu w grocie jest sucho i przytulnie.
- Nareszcie! - wykrzyknęła, a echo jej głosu odbiło się od ścian. - Właśnie czegoś takiego mi trzeba! Suche, przytulne i z dala od ludzi! - nie sądziła by jakiemukolwiek człowiekowi chciało się tu wdrapywać. W końcu nawet ona ledwo tu weszła. Pocieszona myślą posiadania tymczasowego domu weszła do środka. Euforia zaczęła jednak przemijać wraz z upływem czasu. Jakby nie było to nadal nie jest mieszkanie, ona nadal nie ma porządnego ubrania, a do tego gardło wciąż paliło i to okropnie. Wiedziała jednak, że dzisiaj nic na to nie poradzi i musi po prostu poczekać. Liczyła, że być może rozwiązanie z czasem przyjdzie samo, ale jak na razie nic z tego nie wychodziło. Miała dość ponurych myśli, więc z  powodu braku innej rozrywki wpatrzyła się w ścianę deszczu za oknem.

*
Alice skradała się do polany, na której pasło się stado łosi. Pomimo iż polowała zaledwie wczoraj jej pragnienie nie było zaspokojone. Od swojej nowej jaskini w górach miała do lasu dalej niż w poprzedniej kryjówce, lecz to nie był dla niej żaden problem. Wręcz przeciwnie. Odrobina biegu była jakąś rozrywką. W sumie to jedyną. Teraz jednak dziewczyna skupiała się na polowaniu. Już miała skoczyć na jednego z łosi kiedy nagle wyczuła jakiś inny zapach... Bardziej słodki od zapachu łosi... Zaczęła się rozglądać. Wtedy zobaczyła wielkiego kota skradającego się do tej samej polany. " Co teraz zrobi?" zastanowiła się Alice i nie wiadomo skąd przed oczami błysnął jej obraz pumy skaczącej na najbliższego łosia podczas, gdy inne uciekały w popłochu. Wampirzyca tak się tym zdziwiła, że przestała skupiać się na polowaniu. Nie wiedziała co to było, a nie mogła to być prawda bo nic takiego się jeszcze nie wydarzyło. Puma i łosie stały na swoim miejscu. Po chwili jednak stało się to co dziewczyna przed chwilą zobaczyła. Kot zaatakował, a ofiary zarówno jego jak i Alice rozbiegły się we wszystkie strony. 
- Czy ja zobaczyłam to co miało się za chwilę wydarzyć? - odezwała się jak zwykle sama do siebie i znów zobaczyła w głowie obraz, puma patrzyła na nią, a potem odbiegła zostawiając niedokończony posiłek. Dziewczyna znów się otrząsnęła i zaraz potem wydarzyło się to co przed chwilą zobaczyła. Teraz była na polanie zupełnie sama. Odechciało jej się polowania. Nie była jednak w stanie wrócić do jaskini, więc po prostu usiadła na trawie i zaczęła myśleć tyle, że na głos. 
- Wygląda na to, że widzę to co ma się za chwilę wydarzyć. To musi dawać jakieś możliwości. Tylko jakie? - zaczęła się nad tym zastanawiać kiedy nagle ją olśniło. - Mogę wykorzystać to i zdobyć jakieś ubrania i inne potrzebne rzeczy na przykład spis mieszkań i będę mogła wtedy wybrać jakieś! Tak! A dzięki tej mojej nowej umiejętności czy co to tam jest będę mogła się upewnić, że w żadnym miejscu, w którym będę nie będzie ludzi! - ten pomysł wydał jej się tak genialny, że chciała go od razu wcielać w życie. Zawahała się jednak. 
- Może lepiej zrobić to nocą? Kiedy ludzie będą spać? - postanowiła, że tak będzie rozsądniej. Chcąc wykorzystać jakoś resztę dnia zaczęła szukać czegoś na co mogła by zapolować. 

*
Była noc. Alice wybiegła ze swojej kryjówki i podążyła w kierunku cywilizacji. Postanowiła, że wpadnie do pierwszego sklepu, który zobaczy, zabierze stamtąd najpotrzebniejsze rzeczy i wróci do jaskini. Wcześniej trenowała się w nowej umiejętności i teraz była pewna iż uda jej się wykryć obecność człowieka. W końcu napotkała pierwsze domy. Nie była pewna czy są tam ludzie, więc spróbowała nie oddychać. O dziwo nie było to problemem. Jak się okazało wcale nie potrzebowała tlenu. Pocieszona tą myślą biegła dalej czując się odrobinę dziwnie pozbawiona zmysłu węchu. Nagle jej uwagę przykuła jakaś witryna. Witryna sklepowa! Obróciła się i zobaczyła napis "Sklep odzieżowy". Skupiła się i spróbowała zobaczyć w swojej głowie czy nie ma tam nikogo. Nic na to nie wskazywało, więc wyważyła drzwi i wpadła do środka. Działała błyskawicznie. Chwyciła pierwszą lepszą torbę, która była dość duża i zaczęła pakować ubrania, które miała pod ręką, a potem zabrała się za buty. Nagle w jej głowie pojawiła się wizja, strażnik idący do sklepu, w którym była. Alice przeraziła się. Zabrała torbę i wybiegła ze sklepu wstrzymując oddech. Nim się obejrzała była już z powrotem w swojej jaskini rozpakowując to co przyniosła. Była z siebie dumna. Co prawda nie znalazła żadnych informacji o mieszkaniach, ale przynajmniej miała czyste ubrania. Teraz była naprawdę zadowolona.

***********************

No i jest. Trochę wcześniej niż przewidywałam. Mam nadzieję, że będzie Wam się podobać. Czytajcie i komentujcie.


2 komentarze:

  1. Super! Coraz to lepsze i coraz więcej akcji. Już nie mogę się doczekać kiedy pojawi się Jasper. Masz talent. Ale masz pisać dalej bo czeka cię terror w szkole. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie Alice podejrzewa, że jest utalentowana. Pisz dalej.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania :)