piątek, 12 września 2014

Rozdział 55 : Wprowadzka

Jechałam śmiało wiedząc dokąd zmierzam. Słyszałam za sobą samochody swoich towarzyszy. Dotarliśmy tam bardzo szybko. Zaledwie dziesięć minut później staliśmy już pod domem, który udało mi się namierzyć.
- Jak tu pięknie! - zachwyciła się Rosalie.
- Z dala od miasta - zauważył Carlisle.
- Może być? - zapytałam.
- Jeszcze się pyta! - krzyknęła Esme - Jest cudowny!
- I widzisz Edwardzie jednak pojawił się drogowskaz do nowego domu - zadrwił Emmett.
- Szkoda, że nie masz drogowskazu do swojego mózgu - odgryzł się chłopak za co prawie oberwał od Emmetta, ale wykorzystując swój dar czytania w myślach udało mu się uniknąć ciosu.
- Uspokójcie się - skarciła synów Esme.
- Do dobra wejdźmy do środka i zobaczymy co i jak - zaproponowałam.
Wszyscy przyjęli tę propozycję z aprobatą, więc weszliśmy do środka. Wyglądało na to, że poprzedni właściciele wyprowadzili się stąd nie dawno i nie zabrali ze sobą sprzętów. Wszystkie leżały na swoim miejscu. Salon był przestronnym pomieszczeniem. Stała spora sofa, kilka foteli, i szafki. Rozejrzeliśmy się dalej. W domu było sześć sporych, pięknie urządzonych pokoi i trzy łazienki. Budynek, który wyglądał jakby go dobudowano okazał się garażem dość dużym co było okolicznością sprzyjającą bo jakby nie było mieliśmy cztery samochody, a kiedy denalczycy podrzucą nam volvo to pięć.
- Myślę, że spokojnie możemy tu zostać - zadecydował Carlisle.
- No to teraz najlepsze. Wybieranie pokoi! - krzyknął Em.
Wszyscy weszliśmy na górę.
- Myślę, że ten pokój będzie idealny na gabinet - rzekł Carlisle.
Miał rację, w pokoju były jedynie półki na książki, biurko i mnóstwo miejsca. Nie nadawałby się na zwykły pokój mieszkalny.
- Do dobra, w takim razie pokój z samego brzegu to gabinet Carlisle'a. - rzekł Edward. - Ale zostaje jeszcze mnóstwo miejsca do zarządzenia. Więc lepiej się pospieszmy bo Emmett już zamierza zająć jakiś pokój dla siebie i Rose - odwróciliśmy się i zobaczyliśmy, że rzeczywiście Em skrada się do wyjścia.
- No co? - zapytał udając zdziwienie.
- Idziemy - powiedziała Esme przeczuwając kolejną przyjacielską sprzeczkę synów.
Wyszliśmy z pokoju, który był od teraz gabinetem i poszliśmy dalej.
Po wielu kłótniach i sprzeczkach w końcu udało nam się ustalić, który pokój jest czyj.
Ten na samym końcu korytarza przypadł Edwardowi ( Emmett chciał go za to zdzielić w tą jego czuprynę, ale nie bardzo mu to wyszło).
Na lewo od pokoju Edwarda był pokój Carlisle'a i Esme.
Na prawo pokój Rosalie i Emmetta.
Pokój mój i Jaspera był zaraz na przeciwko pokoju najmłodszego Cullena.
Rozpakowanie się nie zajęło nam dużo czasu. Już wieczorem wszyscy byliśmy zadomowieni.

*********************

No dobrze kochani. W sumie to nie mam za wiele do powiedzenia. Jedynie przepraszam, że rozdział taki krótki, ale nie miałam czasu pisać chciałam jednak już coś wstawić. Obiecuję, że jak będę miała okazję to się poprawię. Pozdrawiam. ~Tini

6 komentarzy:

  1. Kochana super. Naprawdę genialny rozdział. Krótszy niż te ostatnie, ale wiadomo... szkoła potrafi ludzi wykończyć. Weny życzę i czekam do następnego piątku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super. Szkoda że taki krótki. :)~An

    OdpowiedzUsuń
  3. Krótko, ale ciekawie. Mam nadzieję, że nowa notka trochę wcześniej niż w piątek. Weny ~Bells

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Szkoda, że krótki, ale chyba zaczynam cię rozumieć. Poszłam do pierwszej gimnazjum, a z "O Tini" wywnioskowałam, że ty jesteś w drugiej. Dlatego obiecuję że nie będę się czepiać. ~Viola

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział krótki, ale genialny. weny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że krótko, ale za to ciekawie i z humorem. Wiem coś o braku czasu. Dlatego też tak późno komentuję. Ogólnie bardzo fajnie. Weny. ~Dori

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania :)